W Kazachstanie trwają walki społeczne po ogłoszeniu przez rząd drastycznych podwyżek cen gazu.
Protestujący zajęli niektóre budynki rządowe. Domagają się m.in. odsunięcia od władzy osób związanych z byłym wszechwładnym prezydentem Nursułtanem Nazarbajewem, który nadal zarządza krajem jak „folwarkiem” z tylnego siedzenia.
Władze ogłosiły stan wyjątkowy. Obecny formalny prezydent związany z poprzednim, Kasym-Żomart Tokajew, ogłosił stan wyjątkowy.
Jako że klika Nazarbajewa jest związana z rosyjskim biznesem i władzami, rosyjskie władze ogłosiły, że wysyłają tam „interwencję pokojową”. Do tej inicjatywy podłączyły się rządy „satelitarne” takie jak Białoruś czy Armenia. Wojsko wkroczyło na główny plac Ałma-Aty i otworzyło ogień do protestujących.
Dziś sytuacja jest inna, bo protesty rozlały się po całym Kazachstanie, ogarniając także największe miasto kraju Ałma-Atę oraz stolicę kraju Nur-Sułtan.
Napięcia nie dotyczą tylko miast. Na wsi nadal trwa konflikt pomiędzy latyfundystami a osobami pozbawionymi ziemi lub małorolnymi.
Tymczasem według Flight Radar co najmniej osiem prywatnych odrzutowców biznesowych, wystartowało z Kazachstanu rano w środę 5 stycznia. Wielcy kapitaliści, latyfundyści i klika rządowa wywozi swoje rodziny z kraju ogarniętego walkami. Jak zawsze.
Xavier Woliński