Wybory sfałszowane? Nie, po prostu tak działa duopol

person dropping paper on box Photo by Element5 Digital on Pexels.com

Dochodzi do wielkiej manipulacji. Wyborczej, ale nie na głosach, tylko na waszych emocjach. Wizja, jakoby rzekomo Trzaskowskiemu ukradziono wybory rozgrzewa libkowe i nie tylko libkowe środowiska.

Redaktor Piotr Pacewicz z OKO.press przeprowadził długą i ciekawą analizę rozmaitych koncepcji prezentowanych w mediach, które mają na celu wzmocnić tego rodzaju wątpliwości.

Pacewicz np. rozprawia się z analizą dr. Kontka, którą mi w komentarzach na fanpage Wolnelewo próbowano wczoraj prezentować jako „dowód”:

„Kontka interesują wyłącznie anomalie na korzyść Nawrockiego, czyli sytuacje, gdy w danej komisji Nawrocki osiąga wynik lepszy niż w sąsiednich komisjach albo zyskuje więcej z tury na turę niż w całej wiązce oraz sytuacje, w których Trzaskowski wypada zaskakująco słabo lub traci więcej niż w całej wiązce.

A przecież były też przypadki odwrotne, zbyt dobrych na tle wiązki wyników Trzaskowskiego, który zasadniczo w II turze wypadł wręcz doskonale w niektórych komisjach”.

To tylko przykład. Nie będę przytaczał wszystkich argumentów (polecam cały tekst o tytule „Wybory sfałszowane? Anomalie lokalne jako ostateczny argument? Sprawdzamy też inne analizy„), ponieważ jest to dość długa analiza.

I to, że jest długa, rozbudowana odwołuje się do rozumu, a nie emocji, jest jednocześnie jej słabością. Nie ma zresztą znaczenia w tej awanturze, czy dr Kontek chciał dowodzić, że doszło do sfałszowania wyborów, czy tylko chciał wskazać na anomalie (on sam mówi, że chodzi o to drugie). Jego analiza już jest wykorzystywana przez internetowy tłum do lansowania rozmaitych spiskowych tez i podważania wyniku wyborów.

Większość przekonanych, że doszło do fałszerstwa, nie przeczyta dokładnie ani analizy Pacewicza, ani nawet Kontka, bo po prostu wierzy politykom lansującym coraz odważniej różne spiskowe koncepcje. Niby wszyscy wiedzą, że politycy mają skłonność do opowiadania bajek, ale to dotyczy wyłącznie tych, z którymi się nie zgadzamy, z innej partii. Wiara, często bezkrytyczna, w słowa polityków ze „swojej bańki” zawsze mnie zadziwiała.

A Oko.press i Pacewiczowi oczywiście dostało się w internecie. Jeden z komentatorów napisał pod jego tekstem „Red. Pacewicz już się chyba w d… zaczął urządzać. Cieszę się, że już nie płacę na oko.press”.

Doszło do tego, że ludzie szerują i wklejają sobie (i mi także w komentarzach) „analizę” Piaskogórskiego, znanego użytkownika X-a, w której „udowodnił”, że Trzaskowski zdobył 83 proc. głosów. Udostępnił to m.in. Lech Wałęsa. Problem w tym, że Piaskogórski w swoim ironicznym stylu zwyczajnie zażartował z tego, co się dzieje.

To nie ma jednak znaczenia. Żart, czy nie żart, ważne, że pcha dalej narrację o fałszerstwie. Najbardziej absurdalne tezy są lansowane przez „wzmożone konta” w internecie, po to, żeby te mniej absurdalne wydawały się mniej przegięte. To jest ABC manipulacji i to powinno być uczone w szkołach.

Chodzi o zastraszenie wszystkich, którzy widzą absurd obecnej sytuacji. I że de facto ona nie pomaga, tylko szkodzi nam wszystkim. Jeśli myślicie, że z tego nie skorzysta w taki czy inny sposób PiS, to się mylicie.

I PiS i PO zależy za wszelką cenę na utrzymaniu duopolu, a akurat wybory prezydenckie to wręcz fabryka dualizmu, ponieważ często dochodzi do drugiej tury i zazwyczaj przechodzi do niej albo kandydat jednego, albo drugiego elementu tego tandemu. I potem już wystarczy tylko utrzymać jak najdłużej napięcie pomiędzy nimi, tak, że dojdzie do utwardzenia betonowych podstaw tego układu na kolejne lata.

PiS teraz mówi, że PO próbuje im ukraść wybory, co z kolei umacnia wątpiących w ich obozie, że trzeba trwać wokół sztandaru jedynie słusznej partii, bo tamci drudzy są zdolni do wszystkiego.

Problemu nie rozwiąże też przeliczenie głosów, bo tutaj im nie o to chodzi, żeby poznać prawdę. Ani o usprawnienie procesu wyborczego. Chodzi o bicie piany i gonienie króliczka. Kto by miał to przeliczenie zrealizować? Rząd nie uznaje Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, a PiS nie uzna liczenia przez podległą rządowi prokuraturę. Skończy się wojną domową, jak to dalej tak się będzie rozwijać.

Sugeruję nie dać się wkręcić w tę hucpę, bo to jest z rozmysłem, na chłodno wyreżyserowane przez sztaby partyjne. A jak dalej będą tak rozkręcać emocje, to doprowadzą w końcu do tragedii. Im bliżej przyszłych wyborów, tym więcej takich spektakli będzie urządzanych na naszych oczach. A niestety nawet inteligentne jednostki dają się temu niejednokrotnie porwać.

Xavier Woliński