Geniusze z PO odnieśli kolejne wspaniałe pyrrusowe zwycięstwo, a PiS-owi przynieśli wiele radości. Otóż tak bardzo obraziło ich twierdzenie w spocie Morawieckiego, że za Tuska bezrobocie wynosiło 15 procent, że poszli z tym do sądu. I wygrali, bo bezrobocie wynosiło „tylko” 14,4.
Teraz PO próbuje bronić się, że za pierwszego PiS bezrobocie było równie wysokie, ale już pozamiatane. Moim zdaniem PO włączył się tryb Korwina, czyli zbijanie swojego poparcia za wszelką cenę. Tyle że u Korwina to jest dość przewidywalne, bo on tak naprawdę zawsze chciał być bardziej szołmenem niż politykiem i na cyrkowych ewolucjach zarabiał konkretną kasę. W PO to wynika po prostu z arogancji.
Sami posłowie i posłanki PO podkręcają teraz tę awanturę i coraz szerzej rozlewa się dyskusja o bezrobociu za Tuska. Sztab PiS w zasadzie nic nie musi robić, tylko patrzeć jak oni się sami kompromitują. To jest po prostu niebywałe. Nie ma dnia bez wtopy. Tak jak z wyrzuceniem z listy Jany Szostak za słowa o aborcji, co podważa ich zapewnienia o tym, że będą walczyć o liberalizację jak lwy. Wpuszczając jednocześnie na listy przeciwników aborcji.
Jeśli ktoś wychował się w cieplarnianych warunkach a parlamentu nie opuszczał od kilkudziesięciu lat, nie ma pojęcia o tym. Miał wikt, opierunek, refundowane mieszkanie i darmowe podróże. Ci ludzie nie maja pojęcia jak nas tu przeczołgało i jak wiele osób odetchnęło, gdy wreszcie bezrobocie spadło do bardziej rozsądnych poziomów (choć nie wszędzie, o czym warto pamiętać).
Ale skąd oni mają o tym wiedzieć? Lustro w które się wpatrują z miłością im o tym nie opowie.
Xavier Woliński