Przeczytałem wywiad z Tuskiem i Applebaum w Krytyce Politycznej. Sierakowski próbuje z nich wycisnąć choć trochę samokrytycyzmu względem libkowego obozu, ale się zapierają.
W ich książce, jak w całym libkowy uniwersum, zło zaczyna się w 2015 roku. Nie wiadomo skąd się pojawiło, nie wiadomo jak to się stało, że obóz, któremu sprzyjały czołowe media, z TVP i TVN na czele, przegrał wybory, choć miało być to nieprawdopodobne.
„Nie to było celem tej książki. Celem było opisanie teraźniejszości i myślenie o przyszłości” – ucina Applebaum. To coś takiego jak dzieci, które zatykają uszy i krzyczą „tararara”, żeby zagłuszyć niewygodne pytanie. Tak przejawia się poczucie życia w oblężonej twierdzy. Każde tego rodzaju pytanie jest traktowane jak atak i pragnienie zniszczenia ich obozu. Tusk: „trzeba mieć bardzo dużo złej woli, żeby nie dostrzegać nie niuansów, tylko fundamentalnej różnicy między tym, co dzieje się dzisiaj, a tym, co działo się w czasach Platformy i tym, co działo się w tym czasie przed PiS-em”. Wiecie, oni tego nie mówią dajmy na to mnie, tylko Sierakowskiemu. „Uważam, że to był najlepszy czas dla Polski”. I o co ci chodzi? Był najlepszy czas, a ludzie jacyś tacy, nie wiadomo czemu, niezadowoleni łazili.
W końcu jednak Tusk czuje się zmuszony, żeby odpowiedzieć cokolwiek. Jaka więc była przyczyna zwycięstwa PiS?
„Mnie dużo bardziej przekonuje teza, o której zresztą w książce rozmawiamy, że tak naprawdę, jeśli istnieje gdzieś bezpośredni powód awansu tych radykalnie prawicowych i populistycznych czy nacjonalistycznych ruchów, to jest to bardziej reakcja na przyspieszoną i nieadekwatną do rzeczywistości społecznej rewolucję obyczajową. (…) To jest oczywiście nie tylko rewolucja obyczajowa, to jest także internet”.
Za PO jakikolwiek temat „obyczajowy” był nie do ruszenia, bo to „zdenerwuje PiS” i Kaczyński wróci do władzy. I tak wrócili, mimo tego kunktatorstwa. Oczywiście wygrana PiS wynikała głównie z przyczyn ekonomicznych, rosnących napięć pomiędzy poziomem życia na prowincji i w centrach, także problemów z inflacją w odniesieniu do niskich zarobków, uśmieciowienie rynku pracy (5 zł za godzinę pamiętamy) itd.
Na żadne pytanie ekonomiczne Tusk nie raczył odpowiedzieć. Uciekł w ten sposób, że odniósł to do problemów globalnych. Przecież tego rodzaju prawica zdobywa władzę w rozmaitych krajach, więc odczepcie się od Platformy. To prawda, w rozmaitych krajach, ale praktycznie wszędzie podglebie dla wzrostu tych ruchów przygotowują liberalne rządy. To jest niezdrowa reakcja na realne problemy społeczne i ekonomiczne. A nie wynik jakichś „rewolucji obyczajowych”.
Zresztą tam gdzie mu wygodnie przeskakuje z poziomu globalnego na wręcz poziom mikro. Za ewentualny powrót trumpistów do władzy nie będą odpowiadać już globalne procesy, ale jakieś mikropolityki na poziomie najniższych szczebli Partii Republikańskiej. Nie bardzo wiem, co to ma wspólnego w kwestii wygranej z Demokratami. Jeśli trumpiści wygrają, to przez katastrofalną politykę Demokratów, którzy sami swoje reformy blokują, bo są tak silnie zblatowani z korporacjami, a nie żadne mikrozarządzania, czy inne internetowe spiski.
Nie odpowiedział też na pytania, dlaczego PiS wszedł „jak w masło”, a instytucje demoliberalne okazały się fasadą, którą, jak się okazało, tak łatwo zerwać. Że nie było edukacji obywatelskiej, że kultura została olana, a wszystko zostało oddane „mechanizmom rynkowym”.
Czyli jednak lewica miała rację optując za Krajowym Planem Odbudowy? I nie było żadnej gry Tuska, którą sobie tutaj uroili libkowi publicyści, jakoby wszystko miał dogadane z Unią na wypadek zablokowania tych funduszy przez opozycję?
Generalnie, wywiad jest rozczarowujący. Obrona oblężonej twierdzy, słaba refleksja, brak nadziei na jakiekolwiek zmiany nawet po upadku PiS. W gospodarce wiadomo, wrócą do jakieś odmiany neolibkizmu, bo żadnych zmian wśród ich „ekspertów” ekonomicznych nie było. W kwestiach „obyczajowych” już Tusk powiedział, że poprzednio rzekomo za dużo „rewolucji” zrobili i wygrał PiS, dlatego będzie straszenie znowu, że „kobiety, osoby LGBT, uchodźcy itd” muszą poczekać jeszcze x lat aż „sytuacja dojrzeje” do nadania im praw.
Xavier Woliński