Śmieszy mnie, ze niektórzy lewicowi publicyści robią zarzut Ikonowiczowi z filmiku na którym goni jakiegoś nacjola czy dresa z pikiety pracowniczej czy lokatorskiej.
Ja nie mówię, żeby nie krytykować, każdego można krytykować, byle robić to z głową, a nie w stylu potwierdzającym najgorsze stereotypy o „kawiorowej lewicy”. Naprawdę, czy ktoś z was kiedyś robił pikietę lokatorską czy pracowniczą i zdaje sobie sprawę z tego z jakimi atakami człowiek musi się mierzyć w takich sytuacjach?
I tu nie chodzi nawet o przeciwników politycznych, bo ci akurat pojawiają się rzadko. Czasem zwyczajnie, „pan szlachta” przechodzi obok i mu się „nie podoba, że zakłócamy mu spokój zakupów”. Inny koleś chciał mi przywalić kiedyś na pikiecie, bo mu przeszkadzaliśmy w konsumpcji alkoholu, stojąc pod sklepem w którym nie płacono za pracę.
I żeby było jasne 99 procent przeciętnych ludzi wspiera takie akcje, czasem się przyłącza, jak w przypadku młodych kiboli WKS, którzy dołączyli do nas podczas pikietowania sieci marketów na Nowym Dworze we Wrocławiu, czasem wręcz pomaga nam gonić takich „trolli pozainternetowych”. Akcje w terenie to nie są przepychanki w internecie i salonowe dyskusje. Tam można dostać naprawdę po mordzie i czasem też trzeba się bronić, żeby nie dostać. Czasem firmy wynajmują takich „panów” żeby rozwalały pikiety, choć udowodnić to trudno.
Podziałajcie może trochę w realu, tak jak lewicy przystało, zróbcie coś na „dzielnicy”, czy pod jakimś januszeksem, to może skumacie, że takie zarzuty to jest żenada i sami się kompromitujecie drodzy mieszczanie.
Xavier Woliński