Zastanawiałem się nad biernością libkowych mas warszawskich po napisaniu wczorajszego tekstu.
I przychodzą mi do głowy trzy przyczyny.
1. Głupia jak but większość mediów tzw. “liberalnych”. Już nie mówię o ciągłym symetryzowaniu, które przez lata uprawiały, że antyfaszyści to taka sama banda, jak faszyści a poza tym my jesteśmy od zarabiania pieniędzy, a nie ulicznych demonstracji. Chodzi też o to, że ani wczoraj, ani dzisiaj nie ma na czołówkach wiodących “demokratycznych” mediów informacji o tym, co się wczoraj działo. Dominują pierdoły w
stylu „jak zrobić sernik z białą czekoladą”, albo odgrzewane kotlety, że Macierewicz coś tam wybełkotał. Jak można potem traktować serio ich teksty o tym, że „teraz to już na pewno koniec demokracji, musimy COŚ
zrobić”, ale najpierw serniczek…
Poza tym, przypominam, że pobito wczoraj dziennikarza OKO.press, zniszczono mu sprzęt, bo ośmielił się wykonywać swoją pracę. W tym czasie aresztowano protestującą grupkę Obywateli RP. Prawackie media o
swoich już od rana by trąbiły że mordują dziennikarzy, prześladują katolików, że skandal, że represje, itd. U libków natomiast dzień jak co dzień.
Policja nielegalnie próbowała wtargnąć do biura poselskiego partii Razem, bo z balkonu nad marszem nacjonalistów zawieszono transparent “Powstań przeciwko faszyzmowi”. Oczywiście to hasło, będące jak najbardziej na miejscu w rocznicę Powstania (bardziej niż hasło marszu nacków „Stop masowej imigracji”), bardzo, nie wiedzieć czemu, zdenerwowało uczestników marszu. Tak bardzo, że rzucali butelkami w stronę balkonu. Policja próbowała wtargnąć do biura pod pretekstem, jakoby to z jego okien rzucano te butelki. Typowa polska policja, ofiara staje się katem. Tutaj pomogła interwencja poselska i policja się zawahała. Nic natomiast nie powstrzymało w najściu mieszkańca pobliskiego budynku na trasie przemarszu, który miał wywieszoną tęczową flagę na balkonie i uprawiał troling na nim. Ciekaw jestem jaką mają podstawę prawną do naruszenia “świętej własności prywatnej”.
2.
Drugim powodem jest lansowany w mediach i szkołach chory model indywidualizmu. Ludzie w Polsce są uczeni, że trzeba radzić sobie w pojedynkę i każde działanie zbiorowe to “podejrzany kolektywizm”. Trzeba zajmować się tylko swoim interesem, a problemami zbiorowymi niech się zajmą jacyś politycy, albo w ogóle kto inny.
3. Także media liberalne oraz edukacja z czasów PO przesiąknięta była nacjonalistyczno-religijnymi treściami, martyrologią i nienawiścią do lewicy. To Komorowski ustanowił Dzień Żołnierzy Wyklętych, a PO hojnie pompowała IPN. Ludzie po prostu nie znają prawdziwej historii Polski. Dlatego także posłowie PO reagują histerycznie na cytaty z programu Państwa Podziemnego. „O co walczy Naród Polski”, który jest programem po prostu lewicowym. Tymczasem cały libowy chór reaguje na to hasłem “precz z komuną”. Tak jak ten tekst wyparował z historii Polski razem z całą polską myślą i praktyką lewicową, podobnie wyparowało mnóstwo innych, jak np. Program I Zjazdu Solidarności “Samorządna Rzeczpospolita”. Tylko interesujący się szczególnie tym okresem historycznym do tych tekstów docierają. Do programu powszechnej edukacji nie weszły, bo nie pasują do koncepcji prawicowych, ani edukacji w wersji PO, ani edukacji w wersji PiS. I tutaj nic się po ewentualnej zmianie władzy w istotny sposób nie zmieni. Szkoły dalej będą produkować ogłupione zafałszowaną historią tłumy nacków, klękające przed NSZ i Wyklętymi.
Tak więc po prostu libkowa masa widzi w nacjonalistach swojaków. Trochę nieokrzesanych, trochę przegiętych, ale jednak swoich ludzi, więc nie czuje szczególnej mobilizacji, żeby coś w tej sprawie na bardziej masową skalę zrobić. Może po prostu w wariancie pesymistycznym jesteśmy otoczeni przez masy nacjonalistyczne w wersji light (libki) oraz w wersji hard (wszystko na prawo od PO)?
To są moje propozycje odpowiedzi na postawiony problem. Może macie jeszcze jakieś własne koncepcje?