Tej nocy wydaje się najcięższe walki toczyły się nie w Kijowie, ale Charkowie. Rosyjskie wojsko przełamało punktowo obronę i na ulicach pojawiły się niezbyt liczne oddziały wojskowe.
I teraz różni komentatorzy się głowią, po co wysyłają w głąb Charkowa lekko opancerzone oddziały wojskowe, które są wciągane w pułapki i likwidowane. Rozpoznanie bojem? Strasznie kosztowne. Bardzo okrutna taktyka dla własnych ludzi.
Całe konwoje są przejmowane. Na filmikach wrzucanych widać jakieś pojedyncze grupki żołnierzy z lekkimi wozami opancerzonymi, które są ostrzeliwane i rozbijane.
To samo wcześniej robić próbowali w Kijowie. Czy oni nadal wierzą, że jak ludzie zobaczą rosyjskie wojsko na ulicach Charkowa to się rzucą im na szyje i będą całować? Jest dokładnie odwrotnie. W wioskach ludzie zatrzymują czołgi i w niektórych miejscach rozmawiają z żołnierzami. Mówią im dość niecenzuralnie, po rosyjsku, że raczej nie są traktowani jak wyzwoliciele. Rosyjscy żołnierze są wyraźnie zdezorientowani. To ma dewastujący wpływ na morale.
Moim zdaniem fundamentalny błąd założony na początku tej wojny polegał na uwzględnieniu spontanicznego wsparcia ludności rosyjskojęzycznej dla wojska. Liczyli, że przynajmniej część zacznie wspierać wojsko, a grupy dywersyjne czy rozpoznawcze miały być sygnałem do „powstania gnębionych Rosjan”. Nic takiego się nie dzieje. Wszędzie dostają nadspodziewanie zacięty opór.
Okazuje się więc, że nie tylko Zachód nie rozumie kontekstu tego co się dzieje na Ukrainie. Nie rozumieją tego także rosyjskie władze polityczne i wojskowe. Jeśli faktycznie uwzględniali jakieś „rosyjskie powstanie”, to są niekompetentnymi baranami.
Tę niekompetencję teraz ogląda cały świat. Ludzie, w tym analitycy, politycy Zachodni, którzy wcześniej pisali, że Kijów padnie w 3-4 dni o Charkowie nawet nie mówiąc, bo miał być zdobyty natychmiast, teraz przecierają oczy ze zdumienia.
Dowództwo rosyjskie tak było pewne błyskawicznego zwycięstwa, że wojsku miejscami zaczyna brakować paliwa, żywności itd. Dodatkowo cały czas na terenach już zdobytych logistyka jest atakowana w zasadzkach.
Tymczasem my wiemy jak to jest, bo wiemy jak to jest też u nas. Podejrzewam, że sporo zasobów, a może nawet i uzbrojenia było na papierze. Jakiś generał nie chciał ujawnić realnego stanu, bo przehandlował coś na boku i jest jak jest. Powinno być, bo jest na papierze, a nie ma fizycznie. I co zrobisz?
Putin i jego klika blefowali zawsze korzystając z wizji niezwyciężonej, drugiej armii świata. Uzyskiwali dzięki temu koncesje polityczne znacznie powyżej swoich realnych możliwości. Teraz, bez względu na wynik tej wojny, ten potencjał zostanie dość mocno zweryfikowany.
Cóż, nikt ich do tego nie zachęcał, sami sobie to zrobili.
Xavier Woliński