Ból głowy Putina

Gdybym był Putinem, to od rana bym miał ostry ból głowy. Ofensywa nie idzie tak szybko jak planował. Całą noc trwały walki w celu zamknięcia okrążenia Kijowa i to się najwyraźniej nie udało. Żadne z istotnych miast nie padło. Jedynie sytuacja Melitopola jest niejasna.

Oczywiście, sytuacja ukraińskich sił jest bardzo trudna, bo Putin ma mnóstwo śmiercionośnych zabawek i sporo odwodów. Niemniej jednak zawsze łatwiej się bronić niż atakować. Niestety ludzkie życie tutaj będzie tracone na dużą skalę, żeby nasycić pragnienia starzejącego się cara. Ludzkie życie po obu stronach.

Poza tym Putin przegrywa wojnę propagandową. Miliony wydane na propagandę i lobbing w krajach zachodnich, a efekty są marne. Dyskusje obecnie trwają o to, kiedy użyć określonych najistotniejszych środków presji gospodarczej, a nie czy w ogóle ich użyć.

Z drugiej strony Chiny zachowują niby przyjaźnie-neutralne stanowisko, ale wczoraj zaznaczyły nie w słowach, ale w praktyce, że nie będą w najmniejszym stopniu narażać interesów Chin dla Putina i jego odjazdów. Wczoraj Chińskie banki państwowe ogłosiły, że ograniczają finansowanie rosyjskich towarów w związku z inwazją na Ukrainę. Nie jest to podyktowane politycznymi sympatiami, ale czystym interesem. To jest po prostu zbyt ryzykowne w obliczu sankcji i tyle. Podobnie zachowywały się w sytuacji sankcji nakładanych przez Zachód w przeszłości.

Tak więc Chiny mówią do Putina, jak chcesz to tam sobie wojuj, ale my ci tego nie pomożemy finansować. Jak pójdziesz na dno, to nawet lepiej, bo taniej kupimy potem od ciebie surowce. Tak więc oficjalnie Chiny oczywiście nie przyłączą się do żadnych sankcji, ani niczego nie potępią, ale jeśli w arkuszu kalkulacyjnym im wyjdzie, że na czymś stracą, albo będą mogły zarobić w przyszłości, to te sankcje będą miały wpływ na relacje gospodarcze z Rosją.

Innymi słowy. Strategicznie wojna Chinom się opłaca, bo wikła i wykrwawia Rosję w dłuższej perspektywie. Nie tylko odwraca uwagę od działań Chin, ale przede wszystkim powoduje że Rosja zostanie zmuszona do wyprzedaży. Jeśli Rosja chce się stać wasalem Chin wcześniej, to oczywiście Chiny nie będą jej w tym przeszkadzać.

Wydaje mi się, że stratedzy rosyjscy są tak zafiksowani mentalnie na konflikcie z Zachodem, że nie zauważają, że to nie oni, ale Chiny stają się potęgą na świecie mogącą jakoś konkurować z Zachodem. Rosja staje się takim młodszym bratem. Jeśli Zachód odetnie się od Rosji, to Chiny chętnie ją przytulą, ale za bardzo słoną cenę.

Dodatkowo tak jak pisałem, Putin ma teraz większe zmartwienia. Jego akcja była ryzykowna, ale pewnie dostał od kliki rządzącej warunkowe zezwolenie na jej podjęcie. Ale jeśli ugrzęźnie w długotrwałych walkach, jeśli gospodarcze interesy kliki rządzącej zostaną w istotny sposób naruszone, a obrazki zrujnowanych „bratnich” miast ukraińskich przenikać do opinii publicznej i zacznie się głębsze „szemranie”, to naprawdę, zgodnie z długą tradycją wszelkiej autokracji, możemy się dowiedzieć, że niestety wielki przywódca, zdobywca Krymu i pogromca Czeczenii zapadł na naglą chorobę i opuścił pogrążony w smutku naród. W opcji mniej krwawej, że się rozchorował i niestety musi oddać ster władzy komuś innemu.

Każdy władca opiera się na jakimś zapleczu politycznym. Na zewnątrz widzimy głównie jego, ale tak naprawdę opiera się na rozmaitych relacjach. Putin wie o tym, dlatego stracił humor ostatnio i jego przemówienia są coraz bardziej wściekłe. To jest gra o wszystko.

A pamiętajmy, że już teraz Putin miał jedne z najniższych notowań w swojej historii. Widok płonącego Kijowa w niczym mu nie pomaga.

Nie widać ludzi na ulicach witających wyzwolicieli kwiatami. Widać ludzi z mołotowami i kałasznikowami, którzy nawet przecież w Charkowie, który jest głównie rosyjskojęzyczny, zapowiedzieli i wdrażają to w życie, że będą się bronić tak długo, jak oni będą atakować. Nie wiem skąd pomysł, że mogłoby być inaczej. Trzeba kompletnie nie rozumieć ludzi w Ukrainie. Zupełnie.

Do ludzi to dociera, do wahających się krajów to dociera. Putin im mówił, że oni są utrzymywani siłą w Ukrainie, a okupują ich „banderowcy” i faszyści.  Wielu nawet w to wierzyło, myślę, że w niektórych krajach europejskich wielu polityków dawało temu wiarę.

To wszystko pękło jak bańka mydlana. Poza tym, ludzie bronią po prostu swoich miast, swoich domów, rodzin. Nie myślą wiele o wielkiej polityce, ale jak im czołgiem wjeżdżają na rogatki to się bronią.

Jeśli Putin chciał faktycznie budować „rosyjski świat” to miał do tego narzędzia gospodarcze i kulturalne. Ale to wymaga kasy i przede wszystkim czasu. A przecież on go nie ma, bo zaraz czy chce czy nie chce biologia zrobi swoje. Więc poszedł na skróty i przeszarżował.

Sytuacja Ukrainy jest zła, ale Rosji wcale się nie polepszyła. Następcy będą pluć na Putina, jako tego, który z Rosji zrobił wasala Chin. I tyle mu zostanie z „roli dziejowej”.

Xavier Woliński