Indyjscy bogacze uciekają z kraju w panice prywatnymi samolotami z powodu pandemii – donoszą media biznesowe, m.in. Bloomberg.
W Indiach doświadczają załamania systemu ochrony zdrowia, już wcześniej wątłego. Według oficjalnych (a więc daleko niepełnych) danych dziennie dochodzi do 350 tysięcy zakażeń. Tysiące umierają, a na ulicach płoną stosy pogrzebowe.
Jednocześnie prawicowy rząd próbuje, nie zważając na katastrofę humanitarną, wprowadzić neoliberalne reformy w rodzaju „terapii szokowej” w rolnictwie, co wywołało protest uważany za największy w historii ludzkości. Na ulice w szczytowych momentach wychodzi ćwierć miliarda ludzi (sic!). Prawica, jak to zwykle u niej bywa, wykorzystuje kryzys, żeby zrealizować swoje eksperymenty na ludziach, co będzie kosztować kolejne ofiary. Skąd my to znamy?
Dodajmy do tego wykupywanie przez kraje bogate wszystkich szczepionek z rynku i to wszystko sumuje się w tragiczny obraz globalnych nierówności ekonomicznych. Kiedy kraje biednego Południa żebrzą wręcz o szczepionki, bogaci organizowali sobie turnusy all inclusive z dwiema dawkami szczepionki w pakiecie, donosiła w lutym włoska La Repubblica. Najpopularniejszymi „destynacjami” były podobno Dubaj i Floryda.
To wszystko w kontekście informacji podanej przez Oxfam, że majątek 10 najbogatszych osób na świecie zwiększył się w czasie pandemii o 540 mld dol. Na kryzysach można dobrze zarobić, ale trzeba gdzieś skonsumować to bogactwo w spokoju.
Wizja mrocznej przyszłości
Bogaci więc szykują się na nadejście niedalekiej przyszłości w której kryzysy gospodarcze będą nakładać się na załamania całych krajów, kryzysy migracyjne, chaos, wojny wywołane przez katastrofę klimatyczną.
Bardzo popularnym wyborem jest Nowa Zelandia. Odizolowana, zamożna, piękna. „W globalnych scenariuszach katastrof Nowa Zelandia daje szereg możliwości, by móc się tam ukryć. Np. jest tam sieć schronów Vivos” – informuje niemiecki serwis Deutsche Welle.
Ekonomiczny portal Bloomberg donosi, że kiedy gwałtownie zaczęła rozwijać się epidemia koronawirusa, jeden z menedżerów z Doliny Krzemowej zadzwonił do specjalistycznej firmy Rising S Co. Chciał dowiedzieć się, jak ma otworzyć tajne drzwi do swojego bunkra w Nowej Zelandii, który kosztował go kilka milionów dolarów.
Zamożny Amerykanin nigdy jeszcze nie korzystał ze schronu leżącego 3 metry pod ziemią i nie pamiętał, jak się go otwiera – opowiada Gary Lynch, główny menedżer teksańskiej firmy wyspecjalizowanej w budowie schronów.
Tak właśnie będzie wyglądać nasza przyszłość. Chyba, że coś z tym zrobimy, ale na razie wygląda na to, że sporo osób jest gotowa, przynajmniej w Polsce, oddać swoją przyszłość za prawo do eksploatowania bogactw planety przez bogaczy. Żeby dalej robili z nami co chcą, a sami w razie czego schronili się w „Elizjum”. Cóż, w końcu wszystkie autorytarne systemy opierają się na masowym praniu mózgów niewolników.
To, co możemy zrobić już teraz, to przynajmniej o tym mówić.
Xavier Woliński