Wyjaśnijmy sobie drodzy prawicowcy odwiedzający moją stronę raz na zawsze:
1) Lewica to nie “socjal”, socjalizm to nie rozdawnictwo “500 zł na
dziecko” w celu “wzmocnienia potencjału demograficznego narodu”.
Lewica to od ponad 200 lat określone wartości: wolność, równość,
solidarność (braterstwo). Oczywiście różne frakcje lewicy różne elementy
tej triady wysuwają na prowadzenie (a dla mnie wszystkie są równie
istotne i równoważne). Niemniej jednak wszystkie realizowane praktyczne rozwiązania muszą być oceniane z punktu widzenia tych wartości.
Rozdawanie 500 zł klasie średniej (bo jak wynika zapowiedzi rządu już
nie biednym, bo ci wyjdą co najwyżej na zero) w celu wymuszenia na nich
rodzenia dzieci realizuje postulaty stricte prawicowe i tradycyjnie
konserwatywne: Kinder, Küche, Kirche, jak to określił cesarz Wilhelm.
Traktowanie ludzi, jak bydła do rozpłodu nie realizuje żadnych wartości
lewicowych. A jeśli ktoś określający się jako lewicowiec to popiera, to
żadnym lewicowcem nie jest.
Rozdawnictwo tego rodzaju ma długa
tradycję i sięga czasów co najmniej Imperium Rzymskiego z jego słynną
polityką “chleba i igrzysk”, a potem kontynuowaną przez królów, aż po
konserwatystów brytyjskich i niemieckich. Trudno określić taką politykę
jako lewicową. Jeśli ktoś się na to nabiera, nie rozumie podstawowych
kwestii, a jedynie wchłania paplaninę telewizyjno-gazetowych mędrków,
którzy każdy wydatek budżetowy określają “socjalizmem”.
2) I tu
przechodzimy do samego słowa socjalizm. Socjaliści różnią się na
dziesiątki sposobów w wielu kwestiach, tego jak socjalizm ma być
wprowadzany (czy za pomocą rewolucji, głosowania w sejmie, powszechnego
buntu, czy działania ścisłej awangardy) i jak w szczegółach miałby
funkcjonować. Ale łączy socjalistów jedno:
Socjalizm to nie
“kapitalizm z socjalną twarzą”, tylko zupełnie odmienny system
gospodarczy opierający się na uspołecznieniu środków produkcji. I znów
socjaliści gorąco się spierają o to jak to uspołecznienie ma wyglądać –
jednym wystarczy nacjonalizacja podstawowych gałęzi gospodarki, inni zaś
uważają, że nacjonalizacja to najgorsza forma uspołecznienia z
możliwych.
Ale czy to jest organizacja rewolucyjna, czy partia
socjalistyczna MUSI w programie mieć jako minimum dążenie do
uspołecznienia środków produkcji. Inaczej jest to partia
socjalliberalna, albo socjalkonserwatywna w zależności od wartości jakie
chce realizować (patrz wyżej).
Tyle. Nie chcę tutaj więcej słuchać pitolenia o “socjalistach z PiS”, albo “socjalistycznej polityce UE”.
/Xavier Woliński