Z historii amerykańskiej przemocy o której się nie dowiesz w szkole: 8
czerwca 1904 roku 130-osobowy oddział Gwardii Narodowej Kolorado
dokonał masakry w osadzie górniczej w Dunnville. W wyniku ataku zginęło
sześciu górników. Dziesiątki deportowano z Kolorado pod zarzutem bycia
“niepożądanym obcym elementem”. Chodziło o przynależność do związku
zawodowego Western Federation of Miners.
Wypadki te były jedynie częścią większej operacji zbrojnej, która do historii przeszła pod nazwą
Colorado Labor Wars. Stowarzyszenie Właścicieli Kopalń wydało regularną
wojnę, wprost określaną jako “wojnę klasową” przez obie strony, klasie
robotniczej w Kolorado. Chodziło o siłowe rozbicie związku zawodowego
WFM. Początkowo używano głównie sił prywatnej ochrony, która de facto
była prywatną armią właścicieli kopalń. Kiedy nie potrafili sobie
poradzić własnymi środkami, na pomoc zostało wezwane państwo, które
wykorzystało oddziały wojskowe.
Zaczęło się od strajku górników w Cripple Creek w 1894 roku.
Protestowali przeciwko zwiększeniu dniówki z 8 do 10 godzin bez
podniesienia pensji. Właściciele zatrudnili 1,200 uzbrojonych prywatnych
najemników, następnie zaprzysiężonych przez lokalnego szeryfa. Wojna
trwała z przerwami wiele lat z największym nasileniem w okresie
1903-1904. Armia zatrudniona przez kapitalistów dążyła do siłowej
likwidacji ruchu związkowego, wymordowania, złamania lub deportacji
najbardziej aktywnych robotników. Związkowcy ze swojej strony w 1901
roku ogłosili, że dążą do socjalistycznej rewolucji.
Wojna
zakończyła się swego rodzaju zawieszeniem broni. Ani jednej, ani drugiej
stronie nie udało się osiągnąć całkowitej przewagi. Związek, choć z
potężnymi stratami, przetrwał.