W sprawie kobiety, która zmarła, ponieważ zwlekano z przeprowadzeniem u niej aborcji, do której miała prawo, ponieważ niewykonanie zabiegu zagrażało jej zdrowi i życiu.
Rozmaici politycy wypowiadają się na ten temat próbując rozmyć sprawę odpowiedzialności. Owszem, PiS i Konfederacja ponoszą odpowiedzialność, bo pogorszyły sytuację. Ale dodajmy, sytuację, która od dawna była tragiczna. Zakaz aborcji obowiązuje od 1993 roku z niewielkimi wyjątkami. I od tego czasu trwa piekło. Kobiety są zmuszane, żeby pod presją rodziły. Ta presja ma rozmaite wymiary, także kulturowo-religijny. Mają rodzić, żeby płodowi nadawać imię, chrzcić itd.
Nie wykonywano też lub zwlekano z wykonaniem aborcji od 1993 roku. Przypomnieć warto dramatyczną sprawę Alicji Tysiąc, ale takich osób, o których nie było głośno w mediach było więcej.
Ta aborcja byłaby legalna. Ale co z tego? To nie jest problem wyłącznie prawny, to jest problem kulturowy. Ludzie mają tutaj zainstalowane w głowach od bardzo dawna, że „ciąża to świętość”. Oczywiście, narodzone dzieci to już żadna świętość nie jest.
Tę ich „wyższość cywilizacyjną” widać to w sprawie maltretowania ciężarnych, w sprawie maltretowania dzieci na granicy.
Ta cywilizacja, którą tak się szczycą, to cywilizacja mrocznego zła, śmierci, poświęcania słabszych na rzecz silniejszych, wyzysku, chciwości i pragnienia władzy. Jeśli się temu nie przeciwstawimy, to nas pochłonie.
Xavier Woliński