Czego to ja się dzisiaj nie dowiedziałem z komentarzy, bo ośmieliłem się stwierdzić, że wszyscy ludzie powinni zarabiać godnie i nie ma sensu gardłowanie, że kasjerka zarabia więcej niż jakiś inteligent. Najważniejszą motywacją rozumnego człowieka powinna być chęć poznania i rozwijania swoich zdolności, a nie to że pracownik fizyczny ma zarabiać mniej niż on, bo jego zdaniem „robol ma zarabiać mniej z zasady”.
Pojawił się argument, że ktoś „uczył się przez lata” i teraz ma prawo niejako uzyskać „zwrot z inwestycji”. To jest generalnie przeżarte kapitalistyczną ideologią rozumowanie.
Dodatkowo to oznacza, że dobrze wykształceni prawnicy z Ordo Iuris powinni zarabiać z „natury” więcej niż kasjerka, choć moim zdaniem ich działalność jest wysoce szkodliwa społecznie. Sam fakt, że ktoś poświęcił na coś x czasu nie jest żadnym powodem, żeby dostawał większe pieniądze. Czas to jest dość słaby miernik. Można było 10 lat wiecznie studiować i niczego się nie nauczyć, można było uczyć się po to, żeby skuteczniej manipulować innymi.
Ważne jest to, jak dana praca wzbogaca nas jako społeczeństwo, a nie sam fakt, że „ktoś się dużo uczył”. Kaczyński też dużo się uczył, ma doktorat z prawa i co z tego?
Pojawił się temat „kwalifikacji”. Otóż kwalifikacje trzeba mieć do wykonywania każdej działalności. Ja np. mam słabe kwalifikacje do sprzątania dużych powierzchni, spawania, czy kierowania pojazdami. Umiem sporo różnych innych rzeczy z których tylko część objawia się na tej stronie (np. w ogóle nie ma obecnej siłą rzeczy drugiej mojej ulubionej działki, „technologicznej”, oprócz może tego, że prawie sam sobie ogarniam całe techniczne zaplecze jakie stoją za tym projektem). Nie czyni mnie to ani lepszym, ani gorszym.
Kiedyś pracowałem w fabryce, ze względu na swoje ograniczenia niestety nie jestem w stanie dużo przebywać w pomieszczeniach gdzie pojawia się wiele różnorodnych bodźców. Musiałem więc znaleźć sobie taką niszę, gdzie będę bardziej wydajny a moje zdolności znajdą lepsze zastosowanie. Więc poszedłem na studia, bo jak mówili moi koledzy „tutaj się tylko męczysz”. Czy to czyni moich kolegów z hali „gorszymi”? Nie, wręcz przeciwnie. Wiem, że bez nich nie powstałoby mnóstwo rzeczy z których także i ja i wy korzystamy.
Nie miałem niestety odpowiednich kwalifikacji, co mnie przygnębia, bo nikt nie lubi mieć poczucia, że do czegoś się nie nadaje. Nie wiem jak wy, ale ja bym wolał być wszechstronny i chciałbym umieć robić wszystko. Ale niestety hałas mnie wykańczał. Co robić?
Nikt nie jest sam w stanie zrobić nawet ołówka. Jesteśmy współzależni. Pokazał to choćby strajk sprzątaczek w szpitalu w Bełchatowie. Najmniej szanowana praca w szpitalu, nagle okazała się równie fundamentalna, co praca lekarza. Momentalnie okazało się, że bez tych starszych kobiet wyrzuconych przez dyrekcję na śmieciówki powstaje zagrożenie epidemiczne i szpital musiałby zostać ewakuowany. Gdyby oczywiście nagle nie okazało się, że ich, całkiem skromne, postulaty zostały uwzględnione.
Jak wiadomo, zawsze popieram postulaty strajkujących. Kiedy protestują lekarze czy pielęgniarki, popieram, a nawet uczestniczę w protestach osobiście. Kiedy protestują sprzątaczki także popieram, a nawet uczestniczę i organizuje akcję. I najczęściej pracodawcy próbują właśnie dzielić i rządzić na zasadzie „a popatrz, chcesz żeby pielęgniarka zaczęła zarabiać prawie tyle ile lekarz?”. Czyli odwoływanie się do najbardziej prymitywnych odruchów człowieka. Wtedy mówię – chyba najważniejsze, żeby wszyscy dostali odpowiednią podwyżkę, a nie czy ty zarabiasz odpowiednio więcej?
A twierdzenie, że jeśli lekarz nie będzie zarabiał odpowiednio więcej niż pielęgniarka to zacznie niejako „z frustracji” ze względu na ten skandaliczny egalitaryzm, gorzej leczyć uważam za uwłaczające dla samych lekarzy i ja bym takich obrońców sobie nie brał na kark. Najważniejsze, żeby wszyscy zarabiali tyle, żeby nie musieli pracować na milionie etatów.
Xavier Woliński