Czy polityk może drzeć się na wyborcę?

Wiceminister Janusz Kowalski wydarł się na protestującego rolnika w budynku ministerstwa rolnictwa. Ktoś zdziwił się na Twitterze, jak polityk może „drzeć mordę” na wyborcę.

A może, jeszcze jak. Przecież w obecnym systemie politycznym „naturalne” jest, że ogon macha psem. Ten, kto miał być tylko „posłańcem” do określonych zdań czuje się panem i władcą nas wszystkich. Czują się kompletnie bezkarni.

Obecny system jest odbiciem systemu gospodarczego. Tam gdzie kapitaliści widzą nie ludzi, ale cyferki w Excelu, politycy widzą cyferki na wykresach poparcia. Nie osoby ze swoimi poglądami, czy problemami, ale cyferki oraz kukły, którymi można dowolnie manipulować. Za pomocą podobnych niejednokrotnie technik, którymi manipuluje nami biznes.

Nie raz i nie dwa spotkałem się najpierw ze zdziwieniem, a potem irytacją polityków lub urzędników, że jak jakiś „zwyklak” śmie czegokolwiek żądać od nich? Jakiegoś dostępu do informacji publicznej. Jakiegoś załatwienia braku dachu nad głową dla matki z dzieckiem? No jak my mamy czelność w ogóle czegokolwiek od nich się domagać.

Politycy uważają nas za trzodę, której jedynym zadaniem jest dać głos raz na kilka lat, a potem grzecznie wrócić do kieratu. Tak jest na każdym poziomie władzy.

Tutaj ewentualnie Kowalski popełnił „błąd taktyczny”, bo zbliżają się wybory. Ale jeszcze zdąży się przekształcić do ostatniej prostej kampanii w dobrego pana. Politycy taki mają manewr przepracowany od lat. Na miesiąc przed wyborami rozdają słodkie bułeczki „kochanym wyborcom”, a po wyborach sobie nawzajem lukratywne stanowiska.

Ludzie się na to godzą, więc po co mają udawać, skoro jeszcze kilka miesięcy do wyborów? Teraz co najwyżej rolą wyborcy jest pójść na wiec poparcia i aktywnie wyrażać uwielbienie dla tego czy innego lidera. To jest właśnie ta cała „demokracja”. Masz wyrazić uwielbienie, potem masz wcisnąć kartkę do urny, a na końcu morda w kubeł. Wieczni posłowie będą dalej wiecznymi posłami, a ty będziesz na nich robić. Taki jest „porządek rzeczy”. Sami go stworzyli, więc trudno, żeby był inny.

Xavier Woliński