„Fasada jest koalicyjna, ale w gruncie rzeczy to autorska lista Donalda Tuska. Szef Platformy panował niepodzielnie nad procesem jej układania, biorąc sobie oficjalne instancje partyjne co najwyżej na konsultanta.
Na wstępie pozbierał od szefów organizacji wojewódzkich ich personalne typy, ale potem już robił z nimi, co chciał. Członkowie zarządu partii poznali ostateczny kształt dopiero na ubiegłotygodniowym posiedzeniu zatwierdzającym listy. Jedni wychodzili bardziej usatysfakcjonowani, inni mniej, ale nikomu nie przyszło do głowy protestować” – napisał Rafał Kalukin w ostatnim numerze Polityki.
Dodam tylko dla porządku, że tak wygląda układanie list i totalna kontrola Wodza w większości wiodących partii. Czy sądzicie na serio, że to jest demokracja, te partie są „demokratyczne” i że one nam tu budują, czy zbudują demokrację?
Nie ma takiej możliwości, że tak funkcjonujące organizacje, ludzie tak urobieni przez politykę dworską wokół swoich prezesów są w stanie sobie wyobrazić jak działa realnie demokracja, nie mówiąc o jej wprowadzaniu. Polityka w tym wydaniu to po porostu starcie feudalnych panów i ich wasali. Podbijają nas na zmianę niczym książęta, a następnie łupią niemiłosiernie, bo przecież senior musi po wygranej opłacić wierność wasali konkretnymi dobrami.
Tymczasem najważniejszy głos to głos seniora, capo di tutti capi, a pomniejsi politycy ustawiają się nie względem woli „masy elektoralnej”, ale woli wodza, pana naszego umiłowanego. Bądźmy szczerzy, chłopstwu coś tam się rzuci, ale to nie od niego zależy pozycja wasala w danej strukturze, ale od kaprysu lidera. I to przed nim trzeba czapkować, giąć kark, ustawiać swój przekaz i uważać, żeby go nie zirytować.
A Wódz musi obserwować i pilnować, żeby jakiś wasal nie wyrósł ponad innych, dlatego trzeba szybko wszystkich co zdolniejszych i ambitniejszych sprowadzać na ziemię. Stąd też większość partii składa się głównie z miernot i pajaców. Jak wódz choruje lub wyjeżdża za granicę, to nie wiedzą co robić i są zagubieni niczym dzieci pozostawione same o północy w środku lasu.
Taka to właśnie „demokracja” i chyba mało komu to tu przeszkadza, skoro pokornie gną karki i kłaniają się tym ludziom.
Xavier Woliński