Demokracja hegemonów

a woman standing in front of metal dinosaur structures in borrego springs california Photo by Ekaterina Belinskaya on Pexels.com

„Symetryzm” Janickiego i Władyki dopiero wyjdzie w druku, ale Polityka już go reklamuje cytatami:

„Często symetryzm staje się kamuflażem. Nie oznacza wcale równego dystansu do PiS i opozycji, zwłaszcza Platformy. Tacy symetryści chcieliby za nich uchodzić, ale zdecydowanie bardziej ciągnie ich w stronę Kaczyńskiego.

Emocja antyliberalna jest u nich o wiele silniejsza niż antypisowska. Zwalczają PiS niejako z obowiązku, bo z powodów taktyki politycznej chcą być formalnie w odpowiedniej „bańce”, ale liberalizm gnębią spontanicznie, szczerze, z gorącego przekonania. Dotyczy to szczególnie tzw. socjalnej lewicy kojarzonej głównie z Partią Razem i jej ideowo – komentatorskim otoczeniem (jak np. Grzegorz Sroczyński) , ale też czasami głównego nurtu SLD”.

Czyli chyba już wiadomo jaki jest cel zarówno książki, jak i samego pojęcia „symetryzm”. Chodzi oczywiście o medialne dobicie resztek lewicy. Nie wiem, czy Sroczyński jest „komentatorskim otoczeniem partii Razem”, ja go raczej postrzegam jako samodzielnie myślącego dziennikarza. Ale nie o to przecież idzie. Chodzi o to, żeby stworzyć taką zbitkę ideologiczną, żeby zmieścić w niej wszystko, co jest na lewo od PO. A potem walić w to niczym w worek treningowy.

Celem jest też uczynienie z szeroko rozumianej lewicy kozła ofiarnego, na którego będzie można zwalić winę za ewentualną porażkę wyborczą. W ten sposób będzie można odwrócić uwagę rozmaitych silnych razem i skoro nie da się realnie zaszkodzić PiS, można wyżyć się zastępczo na lewicy. PO i Umiłowany Przywódca pozostaną nieskalani.

Stąd też dziwi mnie zdziwienie niektórych lewicowców, że ile by nie próbowali udowodnić libkom i ich zapleczu medialnemu, że są „rozsądną partią”, akceptującą „liberalną demokrację”, i tak będą określeni jako kryptopisowscy. Osoba o imieniu Aga skomentowała to tak na Twitterze:

„Stałam obok Razem pod KPRM, na Łańcuchach Światła, pod sejmem, gdy PiS odebrał głos p. Szczerbie z PO, na proteście przeciw zdjęciom posłów PO na szubienicy. Szłam z nimi na marszach równości i protestach kobiet. Nie widziałam ich na żadnej demo wspierającej PiS-bo ich tam nie było”.

No, i jak wam za każdym razem odpłacają? Libkowe media i partie dosłownie tłuką kijem Razem, produkują tony fejkow na ich temat i robią z nich na zmianę pisowców i stalinistów, a partia przez lata sądzi, że kolejnymi tego rodzaju akcjami w końcu ich przekona, że są niczym SPD.

Nie przekona. Czas być może wreszcie zrozumieć, że to w ogóle nie ma dla nich znaczenia. W polityce nie chodzi o prawdę, chodzi o to, żeby pogrążyć konkurenta. Także tworząc niestworzone historie o „bolszewizmie” Razem, wypaczając ich program itd. Przecież przez lata robili to z innymi partiami i organizacjami na lewicy.

Tak długo ich będą tłuc aż ich wchłoną, albo wyeliminują. W tym sporcie nie szanuje się słabych, tych którzy się próbują przypodobać i uzasadniać ciągle przed hegemonem swoje istnienie. Żeby cokolwiek od systemu wymusić, trzeba go chwycić za gardło. To dotyczy zarówno walki ruchów społecznych, jak i jeszcze bardziej walki partyjnej.

To jak działają libkowe media mogliśmy wyraźnie zaobserwować ostatnimi czasy w kwestii KPO. Kogo obchodziły fakty? Histeryczne wielostronicowe felietony w „tygodnikach opinii” miały jeden cel: oczyścić pole dla przywrócenia duopolu. Tutaj nie ma miejsca na żaden „obiektywizm”. Oni mogą pisać pozornie „pozbawione emocji” teksty, sprawiające wrażenie „wyważonych”, ale to zawsze jest tylko tania, dość prymitywna propaganda.

Nie ma znaczenia przecież, że sami teraz używają KPO przeciwko PiS, ględząc „gdzie kasa z Unii!”. To jest banda hipokrytów i jeśli ktoś traktuje gęganie tych ludzi o „demokracji” na poważnie ten powinien głębiej przeanalizować manipulacje jakich dokonują.

Twierdzi się, że „na opozycji” jest więcej „pluralizmu opinii”. Może i jeszcze jest, ale robi się wszystko właśnie, żeby wytępić ten pluralizm w imię naczelnej zasady każdej wojny: jesteś za nami, albo przeciw.

Dodatkowo często ten pluralizm jest symulowany. Możesz sobie pisać teksty i rozmaite rozważania, ale w przeddzień wyborów twoja redakcja ma poprzeć „jedyną słuszną opcję”. Inaczej nie dostaniesz np. kasy z fundacji takiej czy innej na robienie pisma.

Tak się składa, że muszę też czytać niestety czasopisma zbliżone do obozu rządowego i tam też jest taki „symulowany pluralizm”. Warzecha i Ziemkiewicz mogą atakować rząd z prawej strony ile wlezie i jakoś dotacje dla Do Rzeczy nie znikają. Ponieważ w dniu wyborów też jest dyscyplina i wiadomo, że jak nie PiS to trzeba poprzeć SolPol. Nie ma wyjścia, my albo oni. Inaczej Polska zginie (to znaczy nie dostaniemy dotacji).

To jest wszystko symulacja demokracji, złudzenie jakie się nam tu rozsnuwa przed oczami. Masz mieć wrażenie, że to ty wybierasz, a nie że zostałaś czy zostałeś urobiony tak a nie inaczej przez sprytnie sformatowany przekaz pod każdy segment elektoratu.

Xavier Woliński