Skamlenie o przywrócenie fanpejdża Marszu Podległości usłyszał
prawdziwy wicedyrektor na Europę, a nie ta szeregowa pracownica na którą
zrobili nagonkę. Przede wszystkim dyrektor wyraził oburzenie na
szczucie, jakiego doznała pracownica, która zajmuje się sprawami reklam,
a nie treści. Nagonkę rozpoczął czołowy cyngiel PiS-owców, podający się
za dziennikarza, Cezary Gmyz.
Po naciskach ministerialnych zdecydowali się warunkowo przywrócić fanpejdż Marszu, ale wszystkie treści łamiące
regulamin są ukrywane. Ukrycie może nastąpić m.in. za zamieszczenie
symbolu totalitarnie zorientowanych nacjonalistów w postaci falangi.
Morał z tego jest taki, że jeśli wam Facebook zbanuje fanpejdża, to
piszcie do minister Streżyńskiej i sprawdzajcie, czy ministerstwo
zajmuje się ochroną wyłącznie stron skrajnej prawicy, czy wszystkich
obywateli Polski. Na wiele bym nie liczył, ale sprawdzić zawsze warto
czy ta pani lubi tylko hajlujących chłopców i dlatego stanęła w ich
obronie. Potem dajcie znać, jak wam poszło.