Here we go

Czekam i czekam i się nie doczekałem reakcji Donalda Trumpa na atak rosyjski dronowy poza enigmatycznym „Here we go”. Może coś jeszcze pichci, kto wie.

Ale fakty są takie, że to te znienawidzone przez sporą część prawicy kraje europejskie stanęły na wysokości zadania w powietrzu i na lądzie wczoraj. Większość krajów europejskich też dość konkretnie, bez jakichś tajemniczych kodów, które mamy sobie rozszyfrować zgodne z własną fantazją, wypowiedziała się, co na ten temat sądzi.

Holendrzy, Włosi, Szwedzi, Francuzi, Niemcy, kraje bałtyckie, Czesi… Ale jakoś nie widać wielkiego poruszenia w podobno naszym najważniejszym, a dla dużej części prawicy jedynym prawdziwym sojuszniku.

Niektórzy na prawicy są tak absolutnie pewni, że ten sojusz jest tak ważny dla USA i Trumpa, że na tej bazie Polska może skłócić się ze swoimi sąsiadami o dajmy na to tak istotne bieżące kwestie jak historyczne zaszłości. Których przypominam, pomiędzy państwami europejskimi jest od groma i gdyby każdy kraj zaczął wypominać sobie niegodziwości sprzed 100, czy 500 lat, to bylibyśmy gotową do zjedzenia sałatką złożoną ze skłóconych z sobą warzyw.

Ta bezwarunkowa wiara w żelazny sojusz z USA dodaje w Polsce niektórym nadmiernej arogancji. Problem w tym, że ta arogancja nie ma podstaw we własnej sile, ale w sile zapożyczonej od hegemona. A hegemon może w kluczowym momencie milczeć. Tak jak przykładowo teraz. Owszem, poklepie po plecach, że fajnie tam sobie chłopaki wojujecie i zapyta czy może chcecie jakiś samolocik kupić?

Najzabawniejsze, kiedy zwolennicy tego rodzaju polityki nazywają się „realistami”. Nie wiem, co jest realistycznego w opieraniu całej swojej polityki zagranicznej na niepewnym sojuszu z krajem zza oceanu, który sobie za głównego rywala obrał tym razem nie Rosję, ale Chiny. Istnienie USA nie zależy od istnienia Polski. Mało tego, istnienie USA nie zależy nawet od istnienia Europy w rozumieniu projektu politycznego, w tym także jej poszczególnych państw. Pamiętajmy też, że przeciętny Amerykanin nie wie dokładnie gdzie leży Polska, a już o umieraniu za Białystok na pewno nie marzy. Trump mu obiecał, że nie będzie już musiał umierać w zamorskich ekspedycjach. Jest to nawet poniekąd zrozumiałe.

Warto sobie to uświadomić w trakcie rozmaitych kalkulacji. I pamiętać o tym, zanim zacznie się kłócić z sąsiednimi krajami.

Xavier Woliński