Historia pewnej okładki

"Poprawiona" przez jednego z czytelników wersja okładki Polityki

„PiS podzielił klasowo Polaków!” – krzyczy okładka Polityki. Coś takiego. No ja myślę, że PiS raczej wykorzystał istniejący podział klasowy, który istnieje, czy się komuś to podoba czy nie, czy sobie to sami uświadamiamy czy nie.

Kiedy człowiek już myśli, że libkowe media jednak załapią cokolwiek z rzeczywistości, człowiek idzie do kiosku i widzi taką okładkę i już wie, że peron niestety odjechał i nie wróci. Oni się nie „zreformują”. Są jak partia stalinowska, która nadal trzyma linię wyznaczoną przez „Krótki kurs historii WKP(b)”. Jeśli fakty nie przystają do ideolo, tym gorzej dla faktów.

W tej okładce najciekawsze jest to, że na samym dole zamieszczono kilka osób, a cały tłum zaludnia środkowe pole. Mamy uwierzyć, że przytłaczająca większość zarabia pomiędzy 5700 zł a 11141 brutto. Tymczasem mediana zarobków w 2020 roku wynosiła 4702,66 zł brutto…

Sama rozmowa, którą anonsuje ta tragiczna okładka, przeprowadzona z prof. Ryszardem Szarfenbergiem jest pozbawiona tego rodzaju manipulacji. Jest ciekawa, można się miejscami nie zgodzić, można się zgodzić, zadziwić, ale to co zrobioną z nią na okładce to jest jakieś krzywe zwierciadło lub ironiczne odniesienie do rozmowy.

Szarfenberg owszem, zauważa, że PiS wykorzystał pewne elementy konfliktu klasowego, ale skupia się nie na „twardo politycznych” rozgrywkach i agitpropie, co lubi najwyraźniej Polityka, ale raczej na „zaburzeniu” percepcji, np. że większość uważa się w Polsce za klasę średnią oraz że polityków nieszczególnie interesuje temat biedy. I to biedzie najwięcej poświęcono w tej rozmowie miejsca. Dla osób zainteresowanych tematem nie ma tam wiele zaskoczeń, ale dla przeciętnego zjadacza tygodnika mogą się pojawić wręcz szokujące informacje.

A propos szoków i zadziwień:

„Nie mamy wyobraźni, gdzie my jesteśmy w tej siatce dochodów, majątków czy aspiracji. Sam ostatnio zajrzałem do kalkulatora pozycji w rozkładzie dochodów w polskim społeczeństwie i ku mojemu zdziwieniu okazało się, że moje gospodarstwo domowe mieści się w górnych 10 proc. najwięcej zarabiających. Co oczywiście w pierwszym odruchu łechce próżność i wzbudza wątpliwość, że chyba na dole tych 10 proc. najbogatszych.

Ale w drugim odruchu każe się zastanowić, że skoro ja jestem w górnej dziesiątce, to jak się żyje tym na samym dole. I dlaczego ludzie deklarują, że są klasą średnią, choć nią nie są” – zastanawia się w wywiadzie profesor. Mnie trochę zdziwiło jednak, że naukowca zajmującego się jednak tym tematem zaskoczył fakt, w której części tej skali się znajduje.

On jednak sprawdził. Przeważająca większość w ogóle nie zdaje sobie sprawy i nawet nie jest szczególnie zainteresowana taką konfrontacją z faktami. I to nie tylko ci z 10 procent najlepiej zarabiających, ale też ci mniej zamożni nie wiedzą jak struktura zarobków się kształtuje.

Dobrze wiecie, że jednym z moich „koników” jest właśnie analizowanie, a czasem ironizowanie na temat tej zafałszowanej percepcji. Co wywołuje niejednokrotnie gwałtowne reakcje osób, które np. nie zdają sobie sprawy, że osiągają dochody, których większość osób w tym kraju nigdy nie zobaczy, choćby wstawali o 4 rano i nigdy nie poznali smaku awokado. Często są to dość gwałtowne reakcje. Ale część osób nieźle zarabiających prywatnie pisze mi, że dzięki mnie uświadomiła sobie gdzie się znajduje i jak wygląda sytuacja większości osób w tym kraju. Mam w takich momentach poczucie dobrze wykonanej roboty.

Uświadomienie sobie tego faktu, gdzie się znajdujemy na skali dochodów i gdzie znajduje się większość pomaga zrozumieć zarówno sytuację swoją, jak i sytuację polityczno-gospodarczą w tym kraju znacznie lepiej niż słuchanie głupot, które wygadują politycy, albo większość publicystów.

Stąd potem takie okładki, że PiS „wyczarował” konflikt klasowy. A jaki konflikt klasowy może zaistnieć, skoro wszyscy niemal jesteśmy w klasie średniej?

W tym tygodniu pojawiło się zatrważająco dużo tekstów w libkowej prasie, która niestety świadczy o tym, że większość z nich nadal nie rozumie w jakim kraju żyje, skąd pewne procesy się biorą.

Możliwe więc, że wrócę jeszcze do analizy libkowej krainy baśni zwanej „opiniotwórczymi mediami”. Materiału nazbierało się tyle, że nie wyrabiam.

Xavier Woliński

PS. Wszystkich idących tropem, że ta okładka to tylko „ironiczny komentarz” do wywiadu, namawiam do przeczytania wstępniaka naczelnego Polityki. Niestety, twierdzenia, że podziały klasowe to komunizm nie sugerują, że tu chodziło o tak wyrafinowaną grę z odbiorcą.