Wielka awantura i po awanturze. I po „lex Tusk”. PiS zapowiedział, że poprze projekt prezydenta łagodzący „ustawę o komisji o rosyjskich wpływach w Polsce”.
Znoszone są w nim tzw. „środki zaradcze” (np. zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat), będzie można odwołać się do sądu apelacyjnego, itd. Tak więc z wielkiej chmury spadł mały deszcz.
Teraz komisja coś tam sobie pogada, o ile w ogóle się zbierze. A jeśli wezwą Tuska to zrobi tam szoł, jak na poprzednich podobnych komisjach i dodatkowo sobie podbije wizerunek samca alfa i gitara. Swoje zadanie komisja już wykonała, polaryzacja przywrócona. POPiS wrócił w pełnej już niemal sile, więc po co dalej kontynuować bajkę, że zrobiłaby Umiłowanemu Demokratycznemu Przywódcy jakąkolwiek poważną krzywdę?
Krzywdę to można robić zwykłemu człowiekowi umożliwiając nielegalne wywalenie go na bruk, a nie „swojakowi”, grającego rolę śmiertelnego wroga, ale z kręgów „szlachty”, czyli jednak „naszego”. Jakby „wroga” realnie chcieli „dojechać”, to by to zrobili już dawno, po drugie potem konkurencyjna sekta po zwycięstwie mogłaby się mocno mścić. A po co to komu?
Po wygranej PO, z cichym poparciem Konfederacji, zrobi się parę pokazówek, paru pionków się poprzeciąga po kilem, zrobi jakąś równie wydziwioną „komisję do spraw depisizacji”, która będzie „wciąż zbliżać się do prawdy”. Spektakl się odbędzie, gawiedź libkowa się nasyci i tyle. Tak jak PiS zrobił ze Smoleńskiem.
W PiS za to się teraz zastanawiają, czy troszkę nie przedobrzyli z tym podbiciem PO, ale to nie jest aż taki problem. Nawet jak przegrają, to ciągle będą mieć mocne karty, żeby nie dać sobie zrobić krzywdy. Wciąż mnóstwo instytucji będzie przez nich obsadzonych, w tym niektóre stołki trudne do ruszenia.
Ci ludzie nie zrobią sobie nawzajem krzywdy, kruk krukowi oka nie wykole. Tylko miniony na dole mają walczyć serio, na śmierć i życie, rozbijać sobie kręgi znajomych i rodziny w imię „walki o Polskę” albo „walki o demokrację”. Dla pana panie Areczku jest policyjna pała i wyrok, a dla zarządu tego pierdolnika jest wspólna wódeczka u znanego dziennikarza.
I tak to się będzie kręcić. Aż ktoś nie przyjdzie i nie wywali stolika.
Xavier Woliński