Konfederacja, polityczna kompania handlowa

Wielki Dominator i PO pożerają inne partie opozycyjne, a Konfa osadza się jako trzecia siła. Po tygodniu już chyba możemy potwierdzić jak wygląda tendencja i mi tu nikt nie będzie opowiadać, że to „za wcześnie” na takie wnioski.

Jeśli tendencja się utrzyma po wakacjach, to będzie tak jak przewidywałem. Konfa tutaj wam wybierze rząd, bez względu na to, jak bardzo byście się tam przy urnach się nie spięli. Ciężko mi to mówić, ale Konfederacja robi właśnie to, co powinna robić, a czego nie robi, tzw. Lewica. Ustawia się jako „trzecia siła”, „antysystemowa”.

Zamiast uchachanym fotografować się wśród libków, jak nasza więdnąca na własne życzenie lewica partyjna, Konfiarze mimo że sami są „ultralibkami”, skutecznie utrwalają swoją pozycję jako partia obrotowa, o którą obie główne sekty będą musiały stoczyć bój, jeśli będą chciały rządzić.

A konfiarze posiadając spryt drobnego sklepikarza, wiedzą jak podbijać stawkę w tego rodzaju handlu. Wycisną maksimum.

Walą w obie strony na zmianę i to mimo, że jak mówi Duma z IBRiS, z badań wynika, że Konfederaci mają bardzo antypisowski elektorat (m.in. z powodu „rozdawnictwa”). Ale w przeciwieństwie naszej partyjnej Lewicy, która też ma dość antypisowskich wyborców, wcale nie przeszkadza im to skutecznie uniknąć zblatowania z PO na tym etapie. Nie łażą nigdzie na żadne wiece, żeby dać się zdominować samcowi alfa, ale robią swoje, jeżdżą po kraju, opowiadają baśnie o średniowiecznej Islandii czy inne głupoty. I nie dają się wciągnąć w histerię grzaną przez „wolne media”.

A po wyborach, jeśli ich nie pociągnie wizja natychmiastowego, ale krótkotrwałego, koryta, to nie wejdą do rządu Tuska, tylko będą każdą ustawę negocjować i podbijać stawkę. Będzie to powodować, że rząd naszego Umiłowanego Przywódcy Demokratycznego, będzie w ciągłym kryzysie. W tym kontekście, żadne poważniejsze zmiany, zwłaszcza w kwestiach dotyczących aborcji czy osób LGBT, nie będą możliwe, zwłaszcza, że Trybunał Konstytucyjny i urząd prezydenta nadal będą „pisowskie”. Doprowadzi to do chaosu i zniechęcenia. Aż w końcu dominator uzna, że tak dalej się nie da i zostaną rozpisane nowe wybory.

I wówczas, jeśli się Konfederacja nie posypie, będą mogli zagrać o jeszcze wyższą stawkę. Na pewno mają gdzieś na stole taki plan. Ja bym właśnie na ich miejscu tak robił w każdym razie.

Tak więc jeśli ktoś liczy na spokojne czasy, jakąś „normalność”, to niech lepiej pozbędzie się szybko złudzeń. Na razie nic na to nie wskazuje pod żadnym względem. Demokracja parlamentarna nie tylko w Polsce jest w poważnym kryzysie od dawna i coraz bardziej trzęsie tym pojazdem. Rozmaite kryzysy będą tylko te procesy nasilać.

Lepiej się do tego przygotowywać, organizować, tworzyć struktury przetrwania i oporu, niż wierzyć, że nastąpi cud. Nawet jeśli tym razem „jakoś się uda”, to nie będzie trwało to wiecznie.

Xavier Woliński