Libkowi bogaci celebryci poparliby Konfę. Normalna sprawa

Serecki, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Celebryta Wojewódzki ogłosił w rozmowie z historykiem Antonim Dudkiem, że woli Konfederację od partii Razem, bo „nie będą mu przynajmniej grzebać w podatkach”. Dudka swoją drogą przeraża sytuacja w której połowa Sejmu to będzie Konfederacja, a druga to partia Razem… To sobie pogadali chłopcy.

A co do wyboru Wojewódzkiego, to jest to jak najbardziej naturalne, że bogaty koleś, czerpiący zresztą zyski z alkobiznesu razem z Palikotem, uważa że jego interesy bardziej wyraża skrajna prawica niż umiarkowana lewica w rodzaju Razem.

Najgorszy moment dla lewicy jest taki, kiedy takie osoby jak Wojewódzki czy Palikot robią u nas za „lewicę”. To jest jakaś aberracja. To nie są ludzie, których emocje i interesy ma obsługiwać jakakolwiek lewica. A tymczasem, jak widać, kapitał doskonale potrafi rozpoznać swój interes klasowy.

Niestety nie można tego powiedzieć o samych pracownikach najemnych, którzy są nie tylko podzieleni przez klasę rządzącą, ale potrafią popierać rozwiązania, które nie służą ich interesom. Interes Wojewódzkiego, czy innego bogacza, nie jest tożsamy z interesem pracowników, to dość oczywiste. On chce dużo zarobić najmniejszym możliwym kosztem, a pracownik także chce odpowiednio dużo zarobić, co stanowi koszt dla takiego Wojewódzkiego, czy innego biznesmena. Konflikt w tej sytuacji jest niemal nieunikniony prędzej czy później.

Tymczasem u nas pracownicy, tresowani w szkole, w mediach, że jak biznesowi się dobrze wiedzie, to im też „skapnie”, potrafią popierać rozwiązania, które zmniejszają, a nie zwiększają ich siłę przetargową. Konfederacja jest wroga związkom zawodowym, ubezpieczeniom społecznym, prawu pracy, które niedoskonale, ale jakoś chroni interes pracownika, czego doświadczają osoby wyjęte z tej ochrony, a pracujące na śmieciówkach. Jest dobrze dopóki jest dobrze, ale jeśli dochodzi do konfliktu, to podlegają pod zwykły sąd, a nie relatywnie lepszy i tańszy dla pracownika Sąd Pracy.

Konfederacja chce, żeby wszystkie umowy były „uśmieciowione”, a ochrona zdrowia we wszystkim przypominała sytuację znaną już niestety ze stomatologii. Albo ich ukochanej Ameryki, której są po prostu ideologicznymi klonami. Wojewódzkiemu to nie przeszkadza, bo go przecież stać na „zrobienie sobie zębów” u najdroższych stomatologów. A jak jeszcze Konferencja go zwolni z podatków całkiem, to będzie mógł sobie wstawić jeszcze droższe i wymienić sobie zęby razem z czaszką.

To naturalne, że biznesmen Mentzen i biznesmen Wojewódzki mają wspólne interesy i będą się w razie czego chronić. Nawet jeśli dzielą ich jakieś różnice ideowe w innych kwestiach, to jakoś zamożni ludzie w razie czego w większości potrafią je przekroczyć i się popierać. Nie dzieje się niestety tak w świecie pracy, czego niejednokrotnie, organizując opór w zakładach, doświadczyłem.

Kapitalizm działa na zasadzie obozu pracy przymusowej. Strażników nie musi być wielu, ale działają wspólnie i w sposób zorganizowany, dodatkowo posiadając rozmaite przewagi, także w postaci aparatu przymusu zarówno państwowego, jak i prywatnego, a także aparatu propagandowego w szkołach i mediach, który wtłacza ludziom do głów, że inne rozwiązania są niemożliwe lub szkodliwe. Dlatego garstka może kontrolować i doić miliony pracowników najemnych.

Czasem udawało się w historii tę potężną maszynerię przełamać i pracownikom udawało się zjednoczyć w formie np. radykalnych związków zawodowych lub rozmaitych nieformalnych grup oporu i wywalczyć ustępstwa od kapitału. Jednak dzięki temu, że kapitał w dużym stopniu kontroluje państwo, udawało się mu po jakimś czasie „przywracać porządek”, a milionom wmówić, że zamiast zorganizować się w związkach i innych organizacjach, powinien przyjąć indywidualną strategię przetrwania zakładając firmę.

Część osób nawet próbowało, ale bez kapitału w kapitalizmie małej firmie jest ciężko przetrwać i często ledwo zipie lub upada. Wtedy kapitał też ma wyjaśnienie, to wina nie tyle przewag, jakie mają większe firmy z większym kapitałem, albo kwestia rozmaitych barier wejścia na rynek, ale „wina roszczeniowych pracowników”, którzy „domagają się jakichś przywilejów” i chcą jakichś ubezpieczeń.

I w ten sposób dzielą nas i rządzą. A miliony słuchają takich paplających celebrytów związanych z biznesem, którzy oczywiście opowiadają im androny, że mają wspólne interesy ze „zwykłym człowiekiem”. Przecież taki „luzak” Wojewódzki by ich nie oszukał, prawda?

A to są zwyczajni akwizytorzy kapitalizmu. Handlują ideologią i robią ludziom wodę z mózgu udając naszych kumpli. To nie są nasi przyjaciele, ani luzacy. To są mocno osadzeni w rzeczywistości cyniczni gracze. A my mamy być pionkami.

Xavier Woliński