Nadal trwa medialny cyrk i łzawa historia miliarderów tonących na pokładzie łodzi podwodnej Titan. Sterowanej padem do gier… Grupa niezbyt rozgarniętych bogaczy wlazła na pokład tandetnej łodzi i zatonęła. Koniec historii.
No nie koniec. Pod tymi informacjami na czerwonych paskach kryje się pytanie, którego prawie nikt nie zadaje. Ci ludzie, należący do top 1 procenta osób kontrolujących zasoby Ziemi, jak się okazuje są nierozgarniętymi dzieciakami. Jak to się mogło stać?
Cała ideologia sączona ich poddanym, czyli nam wszystkim, do łbów jest taka, że to są nadludzie, superinteligentne, wyjątkowe jednostki, które dzięki swoim absolutnie nadzwyczajnym zdolnościom doszły do wszystkiego same i dlatego słusznie im się te miliardy, a tak naprawdę kontrola nad zasobami planetarnymi, należą. Są wyjątkowo inteligentni, więc na pewno wiedzą co robią, a dzięki nim rozwijająca się rzekomo bez końca gospodarka dąży ku świetlanej przyszłości.
Tymczasem te rozbrykane berbecie są przyzwyczajone do robienia głupot, bo zawsze każdy problem dało się zasypać górą kasy. Takie jest ich życiowe doświadczenie. Jak się okazuje jednak nie wszystko i jednak wciąż natura jest potężniejsza od naszych zabawek. Nie da się handlować ani z nią, ani ze śmiercią.
Gdzie się nie obrócisz tam kompletna głupota tych na szczycie razi w oczy. „Elon Musk wyzwał Marka Zuckerberga na pojedynek w klatce” – najnowszy news „biznesowy”. Musk się obraził na Zucka, bo ten kombinuje jak zrobić konkurencję dla Twittera. Zuck też ogarnięty o wiele bardziej nie jest o czym świadczy przepalenie prawdziwych gór dolarów w kompletnie absurdalny projekcie „meta”.
Problem polega jednak nie na durnocie tych ludzi, ale w tym, że takim ludziom oddaliśmy gigantyczną władzę nad zasobami, nad naszymi żywotami, nad naszą przyszłością. To oczywiście problem systemowy, który zezwala, a nawet premiuje patologiczne zachowania i odklejone od rzeczywistości jednostki.
Oni nam to piekło które zaczyna nas ogarniać fundują. Jeśli ktokolwiek sądzi, że oni wiedzą jak rozwiązać poważne problemy w rodzaju kryzysu klimatycznego, to niech popatrzy jak działa choćby Facebook czy Twitter. Poza tym nie mogą rozwiązać problemu ludzie, którzy są jego jedną z przyczyn.
Tymczasem masy są oszałamiane bzdurnymi sloganami, że jak ciężko będą się starać, to doszlusują do tego topu bogaczy. Nie doszlusują. To złudzenie produkowane jest po to, żeby nic poważnego się nie zmieniło. To jest współczesna religijna opowieść o tym, że panowie są panami, bo Bóg (teraz ukryty pod nazwą „Przedsiębiorczości”) wyniósł ich na wyżyny, a my mamy na nich robić. Przy czym różnica (i przewaga) obecnej religii jest taka, że tworzy się złudzenie, że system nie jest domknięty. Że można wdrapać się na ten szczyt. Więc ludzie niczym tonący w morzu, walczą między sobą, żeby się na tę powierzchnię wydostać, bo na dole robi się dość mrocznie i brakuje tlenu.
Ta tonąca łódź podwodna stanowi symbol obecnej sytuacji. Pociągną nas wszystkich na dno, tyle że tą łodzią jest nasza planeta.
Xavier Woliński