Przeczytałem wywiad z podobno „tym mądrym” z Konfederacji, czyli Mentzenem w Gazecie Prawnej. Jako tego „mądrzejszego” konfederatę lansują go niektóre libkowe i prawicowe media.
Już tytuł świadczy o wybitnej znajomości zagadnień o których się wypowiada: „Trzeba przestać waloryzować 500 plus. Żeby inflacja je zjadła”. Rzecz w tym, że 500 plus nie jest waloryzowane, więc PiS już ten liberalny postulat realizuje. On tam się oczywiście prezentuje jako „ekonomista”. Co ja sądzę o tym, żeby naukę mieszać do partyjnej propagandy politycznej, doskonale wiecie.
Dalej mamy znaną ultra-liberalną mantrę, że „rynek wszystko załatwi”. Mimo że wywiad jest przeprowadzony w niezwykle łagodnym tonie i część bzdur w ogóle nie jest kontrowana, to przynajmniej w kilku miejscach autor próbuje coś wyjaśniać. Np.:
„- Pan jest ekonomistą.
– Dlatego wiem, że od rozwiązania tego problemu odpowiednie są mechanizmy rynkowe.
– W czasie obecnego kryzysu widzieliśmy, że mechanizmy rynkowe okazały się niewystarczające i konieczne były ingerencje państw w rynki.
– Problem jest taki, że dodatkowe szoki generują państwa, a nie gospodarka rynkowa.
– A nie wojna Rosji z Ukrainą?
– To wojna wywołana przez państwo, a nie przez wolny rynek”.
Co do zasady tak, to państwa wywołują wojny. Ale też państwa kształtują warunki generalnie funkcjonowania rynków w kapitalizmie, ponieważ to państwa stworzyły kapitalizm, więc nie da się łatwo oddzielić „co jest winą państwa” a co „rynku” w warunkach kapitalistycznych. Jedno jest nierozdzielne z drugim. Także w kwestii wojny i pokoju. Jednym z dążeń państwa kapitalistycznego jest zapewnienie sobie dominującej, albo silnej pozycji na światowych rynkach, pozyskanie nowych rynków zbytu lub nowych zasobów, itd. W przypadku Rosji oprócz kwestii kulturowych, dochodzi pragnienie kontrolowania zasobów, jakimi dysponuje Ukraina, zabezpieczenie tras przepływu towarów z i na Zachód itd.
Szoki surowcowe są spowodowane skomplikowaną zależnością między naturalnymi monopolami a polityką państw i sytuacją rynkową. Wyobraźmy sobie, że zamiast „Rosji” ropę i gaz kontroluje jakaś zupełnie prywatna „Wschodniorosyjska Kompania Handlowa”. Czy ta kompania nie próbowałaby korzystać ze swojej pozycji? Także w kwestiach „politycznych”, dokładnie tak jak robiły to inne kompanie handlowe w przeszłości. Również zbrojnie.
Tak się działo i dzieje na świecie. Wiara w to, że „rynkowe mechanizmy” wszystko załatwią kończą się, tym, że czy to korporacja prywatna, czy kontrolowana przez to czy inne państwo zdobywa np. kontrolę nad surowcami w danym kraju i jeśli np. jest to kraj, którego budżet generalnie opiera się na wydobyciu surowców, korpo staje się praktycznie zarządcą danego państwa. Historia prywatyzacji zasobów rozmaitych krajów, zwłaszcza kolonialnych i postkolonialnych, pokazuje wyraźnie to zagrożenie. Po to zresztą państwa mają armie, żeby chronić swoje interesy gospodarcze.
I jednocześnie ten facet opowiada, że zależy mu na „bezpieczeństwie”…
Jako że nie da się w prosty sposób rozdzielić tego, za co odpowiada „państwo”, a za co „kapitalizm”, zawsze można bez końca debatować, że to nie wina jakiegoś czysto teoretycznego „wolnego rynku”. To oczywiście jest opowieść dla naiwnych. Wolny rynek generalnie cudownie by działał, gdyby nie zjawiska przyrodnicze. Gdyby nie było chorób, gdyby nie było suszy, a ludzie zachowywaliby się wyłącznie tak, jak nakazują im wyroki rynkowe, a co liberałowie nazywają „zachowaniem racjonalnym”. Czyli generalnie, żeby wszystko działało zgodnie ze zbudowanym w ich głowach modelem, a nie rzeczywistości. Gdyby to tak działało, nie trzeba by w ogóle ingerować w idealnie funkcjonujący mechanizm. Jak w przypadku perpetuum mobile.
Dalej opowiada w tym kontekście, że inflacja byłaby niska, gdyby „uwolnić przedsiębiorczość”, „W tym momencie ceny są wysokie z powodów administracyjnych. Drobny przedsiębiorca, zupełnie bez powodu, musi spełniać dziesiątki najróżniejszych regulacji, które zwiększają koszty produkcji”. Ta sama mantra od lat. Więc niech ten geniusz mi powie, jak „małe przedsiębiorstwa” walczą z szokami podażowymi, które zależą w dużej mierze od „wielkich przedsiębiorstw” (np. wydobywczych?), albo zdarzeń naturalnych. Dajmy na to kartel prywatnych firm handlujących ropą podwyższa ceny i co im zrobisz, skoro żadna ingerencja jest niedozwolona? Jak sobie „uwolniona energia drobnicy gospodarczej” z tym poradzi, choćby im ZUS wyzerować?
O ZUS-ie też tu mowa. Mamy tutaj „uroczy fragment”:
„- Jeżeli osiągnie pan wiek emerytalny i okaże się, że nie ma pan środków do życia…
– To dzieci mnie utrzymają”.
Proste? Wśród ultraliberałów wszystko jest zawsze bardzo proste. Byleby tylko za dużo nie myśleć!
No i oczywiście „kryzys klimatyczny”. Polacy nic nie muszą robić, bo i tak za nic nie odpowiadają, auta spalinowe są super, a w ogóle teraz wojna z Putinem jest ważniejsza niż kwestie klimatyczne.
A na koniec, żeby czasem komuś się nie wydawało, że on jest jakimś „anarchistą” czy faktycznie „wolnościowcem”. On nie chce likwidacji potęgi państwa, ale likwidacji marchewki. Jak u wszystkich prawicowców pałka musi być dość gruba. Wojsko, policja, aparat represji jak najbardziej ma być w rękach polityków.
Zawsze mnie to zastanawiało, jak oni chcą zostawiając po zęby uzbrojone państwa, jednocześnie zablokować możliwość ich ingerencji w sprawy wewnętrzne i zewnętrzne? Mocą samej woli takich Mentzenów, że wszystko ma być poddane wyłącznie jakimś „mechanizmom rynkowym”? Przecież właśnie tak ewoluowały przez wieki wszystkie państwa, więc dlaczego nie miałyby wyewoluować znowu, nawet gdyby je ograniczyć znowu tylko do funkcji militarnych i policyjnych (realizowanych zwykle w celu ochrony posiadania klasy rządzącej a nie obywateli). Może by libki oraz ich młodsza gałąź poczytały trochę o ewolucji państw?
Myślę, że opis tej skrajnej i niebezpiecznej naiwności pozostawię jako podsumowanie całości.
Xavier Woliński