Przyglądam się zdjęciu przedstawiającego dowodzącego oblężeniem Mariupola. Wygląda poczciwie, nie jak żaden masowy morderca. Wyobrażam sobie go jak huśta wnuki na kolanie. Jak opowiada im bajki na dobranoc.
Albo te starsze kobiety, które w rosyjskiej telewizji, bez żadnych kartek, „z serca” mówią, że popierają całkowicie politykę prezydenta Putina i że skoro wydał takie a nie inne decyzje w sprawie Ukrainy to widocznie tak musiało być. A jak wyda rozkaz, że wojsko ma iść dalej na Zachód, to widocznie też tak ma być. Bez względu na koszty.
Te młode chłopaki i dziewczyny z „zetkami” na piersi wzywające do „patriotycznych czynów” na froncie „operacji specjalnej”. Zwyczajni studenci. Nie dałoby się ich „wyłuskać” z tłumu.
Albo ci wymuskani prezenterzy w telewizji, którzy napinają się chyba najbardziej z nich wszystkich, w ogóle nie różnią się od prezenterów innych krajów. Tacy sami wyciumkani jak z żurnala. Oczywiście wszyscy ubrani w ciuchy z zachodu i posługujący się zachodnim sprzętem. Najlepszy jest ten naczelny propagandzista Kremla, który pluje o „wielkiej, wszechmocnej i wszechsamowystarczalnej Rosji i że jemu ajpady są niepotrzebne” do mikrofonu amerykańskiej firmy Shure, jak połowa modnych podkasterów zachodnich.
Kiedyś głośna była wystawa w Niemczech, która pokazywała SS-manów z obozów zagłady w zwyczajnych sytuacjach. Jak bawią się na wakacjach, jak żyją rodzinnym życiem. Wystawa wywołała potężne emocje, bo uświadomiła wielu, że ci, którzy dokonywali zbrodni w tak niewielkim stopniu różnili się od nich samych. Ci sami ludzie, którzy nadzorowali przemysł śmierci, byli zwyczajnymi ludźmi ze swoimi radościami i miłościami.
I dla równowagi. Także ci, którzy przeciwstawiają się tej zbrodniczej maszynie wojennej także zazwyczaj są zwyczajni. O większości nigdy się nie dowiemy, bo właśnie niczym szczególnym się nie wyróżniają. W Rosji nie odróżnilibyśmy na pierwszy rzut oka tych, którzy popierają wojnę od tych, którzy protestują i są zamykani i torturowani. To najczęściej nie są jakieś głośnie „gwiazdy opozycji” o których ciągle słyszymy.
Prawdziwe bohaterstwo jest zazwyczaj ciche. Bohater czy bohaterka nie wie o tym, że jest bohaterem bardzo często. Tak jak niepozorni są najczęściej zbrodniarze. I nikt tak naprawdę, dopóki go nie sprawdzono, nie wie w której puli się znajdzie.
I to jest właśnie przerażające najbardziej.
Xavier Woliński