Nie czołgi, ale destabilizacja usług publicznych nam grozi

W sprawie podnoszenia, dość wysokich już, wydatków na wojsko. Nie mamy bezpośredniego zagrożenia natychmiastowym atakiem. Rosyjska armia ugrzęzła w Ukrainie i długo się z tego nie wygrzebie. To ładnie wygląda propagandowo, ale nie jest natychmiastową koniecznością.

Natomiast mamy bezpośrednie problemy grożące destabilizacją sytuacji w kraju już w ciągu najbliższych miesięcy. Napływ uchodźców już powoduje i nadal będzie powodować presję na usługi publiczne, już nadwyrężone przez pandemię. Tak więc tutaj już teraz, nie za miesiąc, nie za rok, są potrzebne potężne nakłady finansowe.

Mamy niezałatwiony problem niedostępności mieszkań i żadnego sensownego programu mieszkaniowego.

To będzie rodzić napięcia, kiedy pierwszy szok minie. Tymczasem osoby, które przyjęły uchodźców do domu już teraz słyszą od władz, od wojewodów, że „skoro przyjęły to wiedziały na co się piszą i muszą sobie radzić”. Jakoś sobie radzą i na pewno w większości na bruk nie wyrzucą, ale to tylko spotęguje problem przegęszczenia w mieszkaniach, który w Polsce jest duży.

I oczywiście brak niezbędnego wzmocnienia usług publicznych spowoduje otwarcie szeroko drzwi dla nacjonalistycznej propagandy, że „innych problemów nie rozwiązali, a uchodźców przyjmują”.

Konkretny przykład. Od tygodni mieszkańcy byłych mieszkań zakładowych protestują przed Urzędem Wojewódzkim we Wrocławiu. Wcześniej urząd nie był dostępny „bo pandemia”, teraz wojewoda nie ma zamiaru się problemem zająć, „bo uchodźcy”. Nie realizuje od wielu miesięcy przyjętych już wcześniej ustaleń. Ludzie, którzy to słyszą w pierwszym odruchu czują się jak obywatele drugiej kategorii.

I jeśli władza tak to będzie rozgrywać, to dojdzie do poważnych konfliktów społecznych, których dałoby się uniknąć. Ale może komuś zależy, żeby te konflikty wywołać? Może ktoś uważa, że jak będzie konflikt to na tym politycznie skorzysta. A może to czysta głupota i strategia, jaką władze przyjęły w trakcie pandemii: „jakoś to będzie, samo przejdzie”.

Do tego dołącza ciągle aktywna agentura, której zależy na destabilizacji sytuacji w kraju. I naprawdę za chwilę zrobić się może niewesoło. Nie dlatego, że uchodźcy są jakimś wielkim obciążeniem, niemożliwym do ogarnięcia, ale dlatego, że nie ma znowu żadnej strategii długofalowej, a pieniądze idą nie na to, na co powinny w obecnej sytuacji. Żeby wywołać chaos nie trzeba żadnego frontalnego ataku z którym sobie poradzą czołgi. Nie to jest teraz bezpośrednim zagrożeniem.

Xavier Woliński