Śmieszy mnie, kiedy libki używają takich pojęć jak „pisowska policja”. Tak jakby to była stworzona od podstaw formacja partyjna, a nie organ władzy, który czego by mu nie rozkazać, to wykona.
Jak każą np. chronić Marsze Równości, to chroni, jak każe rozgonić to rozgoni. W 2005 rozgonili. Tak było wcześniej, tak jest teraz. Mieszczanie nagle odkryli, że państwo to nie tylko gadające głowy w sejmie, ale też konkretny aparat przemocy, który może być wysłany nie tylko na tych, których akurat nie lubimy, ale też na nas.
I nie chodzi tutaj o opowieści, że PiS jest identyczny we wszystkim, co wcześniej się działo. Chodzi o naiwność myślenia o państwie i o świecie.
Ta naiwność przejawia się też w wierze, że jak jakaś opozycja wróci do władzy, to nastąpi „normalność”. Drodzy mieszczanie, nigdy już nie będzie „normalności”. Takiej jak wy ją rozumiecie. I nie chodzi o PiS, który akurat jest obecnie potencjalnie najbardziej zagrożony rozpadem, jak wszystkie formacje oparte głównie o charyzmę lidera.
Publicystyka lokalna uwielbia patrzeć na Polskę, jak na wyizolowany kraj. Procesy, które się tutaj dzieją są rzekomo wyjątkowe, nie mają precedensu. Tymczasem autorytaryzm rośnie na całym świecie. I to po różnych stronach politycznej barykady. Po pałę w celu usadzenia przeciwników sięgają bardzo chętnie rządy, które uważa się za „liberalne”. Np. we Francji i Niemczech ataki policji na manifestacje także lewicowe i związkowe to jest raczej norma niż wyjątek. Każda osoba, która była na jakiejś większej manifestacji w tych krajach może potwierdzić, że jak tam policja „zabiera się do roboty”, wówczas wygląda to bardzo brutalnie.
Informacja ze stycznia tego roku: „Śledztwo dziennikarskie m.in. z udziałem tygodnika „Der Spiegel” wykazało ostatniej jesieni, że Frontex w co najmniej sześciu przypadkach bezpośrednio uczestniczył lub znajdował się w bezpośredniej bliskości akcji „odpychania” migrantów na Morzu Egejskim przez greckie służby graniczne”.
W lutym 2021 r. Parlament Europejski przegłosował powołanie grupy roboczej ds. Frontexu, której zadaniem jest przeanalizowanie wszystkich aspektów jej funkcjonowania – w tym przestrzegania przez nią praw podstawowych.
W głowach libków powstaje jakaś nierealistyczna wizja świata. Tak bardzo w Polsce wszystkie strony sporu są zatopione w polskim sosie, że wykazuje minimalne zainteresowanie tym, co się dzieje na świecie, nawet w najbliższym otoczeniu. Tworzy jakieś nierealistyczne wizje, w którym cały Zachód nie ma już problemów z prawami człowieka, tam już to zostało rozwiązane i tylko na nas z politowaniem patrzą jak na „dzikich ze wschodu”.
Jak myślicie, co się będzie działo, kiedy zaostrzać się będzie kryzys klimatyczny, którego nie zatrzymają, w czym ostatni szczyt COP mógł chyba upewnić wszystkich i popsuć humor optymistom?
Czy wszystko stracone? Nie, ale żeby tak się stało trzeba przestać być naiwnym, tylko zacząć widzieć rzeczywistość nas otaczającą. Przestać umieszczać wyłącznie autorytaryzm u innych, na zewnątrz.
PiS odejdzie, powierzga jeszcze, ale odejdzie, widać to w tych mikropęknięciach już teraz, które się odbywają w tym obozie. Ale to nie znaczy, że problemy znikną. Mam nadzieję jednak, że kiedy już znowu TVN i TVP „uzgodnią wizje świata”, trochę więcej zostanie osób, które będą alarmować, kiedy władza, wszystko jedno jaka, będzie stosować autorytarne środki. A ruch migracyjny, ruch praw człowieka, nie wygaśnie tylko dlatego, że na granicy odpychać będzie już Frontex, a nie wyłącznie rząd Zjednoczonej Prawicy.
W każdym razie, ja będę wspierał protesty w kwestii szeroko rozumianych praw człowieka zawsze, bez względu na to, kto akurat rządzi. I mam nadzieję, że nie będę sam.
Xavier Woliński