I znowu trzeba było wyciągnąć transparenty i znowu iść protestować w kwestii podstawowych praw człowieka pod hasłem „Ani jednej więcej”. Tym razem protesty odbywały się „dla Doroty”, ale przecież chodzi o każdą zamęczoną przez polski system przekształcający ludzi w maszyny, w inkubatory.
Niektóre osoby z którymi rozmawiałem były rozczarowane niższą niż się spodziewały frekwencją. Ale jak mogła być wyższa, skoro już zadbano o to, żeby emocje zostały skanalizowane w POPiS-owe rozgrywki, a uwaga skoncentrowała się wokół Zbawiciela, Wielkiego Dominatora, Samca Alfa, który nas wszystkich poprowadzi do raju. Ponieważ wszystko, co złe zaczęło się w 2015 roku i wystarczy „odsunąć PiS od władzy” oraz pokonać „Kaczora-dyktatora”. Proste, prawda?
Tak proste, że aż prostackie.
Poszukując innych perspektyw niż wrocławska, z zainteresowaniem przeczytałem oświadczenie Kolektywu PyRA, współorganizującego wczorajsze wydarzenie w Poznaniu.
„Zostałyśmy wpisane na listę protestów anty-PiS, choć wyraźnie deklarujemy, że sprzeciwiamy się każdej partii, która maczała paluchy w „kompromisach” i zakazach. No i się wylało. I zgadnijcie kto? Cis typiarze. (…)
Co chwila słyszymy o marszu 4 czerwca, który miał niby zgromadzić pół miliona, a nawet milion ludzi. Media w Poznaniu reklamują tuskowy wiec, choć to nie jest jakieś wielkie wydarzenie „całej opozycji”, tylko zwyczajny wiec wyborczy PO i jej lidera. Tam można do woli sobie krzyczeć ***** *** i przynosić te żenujące anty-kaczor transparenty. (…)
Tusk mówi, że trzeba bronić NASZYCH kobiet. Zawsze musimy być, k^rwa, czyjąś własnością, musimy do kogoś przynależeć, być przypisane do jakiegoś cis typa, bo inaczej nie istniejemy.
I kolejni liderzy i politycy muszą nam tłumaczyć, łagodzić debatę, krzyczeć, że to wszystko PiS. A dlaczego zmarła Agata Lamczak, dlaczego Romuald Dębski dopuścił do okaleczenia Alicji Tysiąc? Wtedy rządziły SLD i AWS.
TK Przyłębskiej to oczywiście farsa, ale to nie on zniszczył przesłankę socjalną, tylko TK Zolla, wielkiego piewcy demokracji, konstytucji i autorytet „zjednoczonej opozycji”.
I w końcu żaden z tych polityków, których szalikowcami dziś jesteście nie mówił o prawach reprodukcyjnych, bo wszyscy są zajęci graniem w dupę biskupa, na czele z kolejnymi lekarzami, którzy chcieli jeszcze bardziej restrykcyjnego prawa”.
Nic dodać, nic ująć. Tak w tym cyrku się to kręci od niepamiętnych czasów. Te protesty słabo były lansowane przez libkowe sekty, bo odwracałyby uwagę od wieców Umiłowanego Przywódcy. Od naszego męczennika, który cierpiał będzie rany przed tą śmieszną wydmuszką, zwaną „komisją ds. wpływów rosyjskich”. On będzie cierpiał! Jemu potrzebne teraz współczucie, wszak cierpi za miliony! On teraz weźmie i całą energię ludzi zassie i się napompuje tak, że przesłoni nam słońce.
On nas zbawi ode złego.
To jest autorytaryzm właśnie, wiara w to, że taki czy inny polityk odmieni nasze życie, że jak się pomodlimy, a swoje pragnienia zapiszemy na kartce wyborczej, którą wrzucimy w czasie „święta demokracji”, to wówczas Bóg Polityki, nas wysłucha i poprowadzi na zielone pastwiska, gdzie jak te barany będziemy żarli trawę i otumanieni beczeli, że „wszystko jest już super, już nie ma czego się bać”, Zły Duch został pokonany.
Powiedzcie mi, jak dorośli ludzie mogą w tę baśń wierzyć? Niepojęte dla mnie.
Xavier Woliński