W obronie Bogdana Rymanowskiego stanął już chyba cały prawicowy „antysystemowy” Internet. Poszło po pierwsze o krytykę gości, których zaprasza, po drugie o artykuł w Newsweeku „Skąd się wziął radykalny skręt Bogdana Rymanowskiego?”.
„Bogdan Rymanowski jest gwiazdą Polsatu i Radia ZET. W internecie podbija serca zwolenników teorii spiskowych i radykalnej prawicy” – czytamy w tygodniku.
To dość zabawne, że ultraprawica twierdzi, że zawsze była szykanowana, a okazuje się, że teraz broni dziennikarza znanego z TVN, Polsatu i generalnie czołowych mediów. Nagle odkrywają, że osoby o prawicowych poglądach nigdy nie były w tych mediach wyjątkiem.
Pewnie powstaje tutaj problem z rozpoznaniem w Polsce treści prawicowych. Z tego powodu, że cała polska debata jest zanurzona w prawicowym światopoglądzie. „To racjonalnie myślący, choć radykalizujący się gość” – mówi jeden z rozmówców Newsweeka.
I o postrzeganie „racjonalności” i „zdroworozsądkowizm” tutaj chodzi. Gdyby człowiek miał poglądy mocno lewicowe, w ogóle w czołowych mediach nigdy nie zostałby gwiazdą z wielomilionową widownią. Mógłby co najwyżej napisać jakiś felieton na 20 stronie jakiegoś tygodnika, a prędzej kwartalnika.
Chodzi np. o takie osoby, dla których osią krytyki jest struktura, władza establiszmentu, koncentracja kapitału, wyzysk pracowników (także szeregowych dziennikarzy!), traktowanie mieszkań jako lokaty kapitału, itd. Taka osoba w Polsce jest uważana niemal za komunistę (czyli według polskiego kodeksu karnego w zasadzie bandytę). Dla takich osób nie ma miejsca na świeczniku medialnym, ponieważ nie można jej traktować jako osobę „racjonalną”, choćby nawet trochę „radykalizującą się”.
Co tam Rymanowski! Łatwo go krytykować, bo zaprasza gości, którzy stanowią dziś przegięcie nawet dla dominującej dotychczas wersji konserwatyzmu. Tymczasem Polska debata publiczna była i jest kształtowana przez osoby, które kiedy tylko dorwały się do YouTube czy Twittera okazywały się, ku zaskoczeniu niektórych, osobami o mocno prawicowym światopoglądzie. Jest ich pełno, zwłaszcza w średnim pokoleniu. Tyle że potrafiły tę prawicowość, a często radykalną prawicowość ukrywać pod maską „racjonalności”. Ilu jest komentatorów, którzy potrafią „kulturalnie” i „spokojnie” mówić bzdury np. ekonomiczne?
I to dlatego obecnie Konfederacja to nie jest żaden margines, czy „antysystemowcy”, tylko właśnie produkt tego systemu. To są zbuntowane dzieci mainstreamu, które po prostu są zmęczone tym, że „dziadki” za długo zajmują miejsca władzy i wymyślają kolejne „inby”, „farmią poparcie” na jeszcze bardziej radykalnie prawicowych treściach, żeby w końcu swoich własnych politycznych ojców czy dziadków strącić z tronów. Część starszych dziennikarzy wyczuła tę zbliżającą się „rewolucję kulturalną” i postanowiła przyłączyć się do prącej do władzy młodzieży.
Robi to przykładowo, stający oczywiście w obronie Rymanowskiego, Stanowski. Który też przecież narodził się w mainstreamie, a teraz ogłosił, że walczy z establiszmentem, bo założył popularny kanał na YouTubie. Może warto by mu przy okazji uświadomić, że założenie kanału na YT, to nie to samo co założenie niezależnej stacji, bo jest tutaj na łasce i niełasce korpo, przy którym jego biznes i jego „medium”, to jest nic nieznaczący pyłek. Dziś algorytm YT promuje takie treści, jakie prezentuje w swoim kanale, ale jutro menedżment może stwierdzić, że teraz będą promować kilkusekundowe odmóżdżacze zamiast godzinnych wywiadów i zatopi mu (ale także takim osobom jak Rymanowski) cały biznes w ciągu jednego dnia. Ponieważ wszyscy obecnie jesteśmy na łasce i niełasce korposów i ich algorytmów, jeśli chodzi o dotarcie do widzów, czytelników, słuchaczy.
Przy czym różnica jest taka, że to stanowi trzon naszej krytyki systemowej, ekonomiczno-politycznej, prowadzimy tutaj trochę partyzancką walkę na terenie przeciwnika, a oni tego tematu prawie nie ruszają, a realni krytycy tego systemu pojawiają się w takich „nowych mediach”, sporadycznie. Wolą się skupiać na krótkotrwałych inbach i prawicowych najczęściej histeriach, ponieważ to aktualnie jest promowane przez algorytmy. A jeśli im kanał czy stronę takie czy inne korpo zatopi, zaczną oskarżać je o „ideologię łołk”, ale nie sam fakt, że jakaś firma ma tak skoncentrowaną władzę ekonomiczną, a co za tym idzie polityczną. Jeśli akurat korpo promuje ich treści, to jest w porządku, wszystko gra i „tworzymy niezależne media”.
Tak więc to nie jest więc krytyka zewnętrzna, ale krytyka wewnątrz systemu. I oczywiście nie przyniesie to żadnej pozytywnej zmiany tym na dole. Po prostu zmienią się postaci w elicie rządzącej, ale nie system. Strukturalnie ci na dole wręcz będą jeszcze bardziej dociśnięci do gleby, jak im już zlikwidują resztki usług publicznych. I ci na dole za tą krótszą smyczą dla siebie sami zagłosują, bo im algorytm na YT podsunął kiedyś taki a nie inny program, który za całe zło świata oskarża nie strukturę polityczno-gospodarczą, ale „lewactwo”, czy inny „łołk”. Albo to, że w gierce musieli grać czarnoskórym samurajem.
Xavier Woliński