Dzisiaj w Warszawie odbył się ogólnopolski protest pielęgniarek i położnych.
Aby spełnić wymagania protestujące pracownice ochrony zdrowia zebrały się pod Sejmem i wzdłuż Alei Ujazdowskich w małych grupkach. Protestujące uczciły chwilą ciszy 136 pielęgniarek i położnych, które zmarły z powodu obecnego kryzysu zdrowotnego.
Pielęgniarki domagają się podwyżek i zaprzestania stosowania przez władze polityki „dziel i rządź” w kwestii wynagrodzeń, gdzie próbuje się różnicować zarobki pracujących na tym samym stanowisku pracy pielęgniarek za pomocą kryteriów zewnętrznych.
„Zembalowe”, to wywalczony w 2015 r. w trakcie protestów przez pielęgniarki od ówczesnego ministra zdrowia Mariana Zembalę z rządu PO, dodatek do pensji pielęgniarek i położnych. Przekazywany jest dziś szpitalom w ramach odrębnej puli finansowej. Nie mogą one ich przeznaczyć na nic innego, choć bywały takie próby. Teraz miałby zasilić budżet na świadczenia medyczne, z którego wypłacane są wynagrodzenia wszystkich grup zawodowych.
Pielęgniarki i położne podkreślają, że pensje dla nich to podstawa dobrego funkcjonowania całego systemu i to nasza wspólna sprawa, bo ostatecznie to jest interes pacjenta, żeby miał się kto nim opiekować.
Pielęgniarki i położne odchodzą
Dziś średnia wieku pielęgniarek to 53 lata, za 10 lat będzie to 60 lat. Oznacza to że przechodzące na emerytury pielęgniarki nie będzie miał kto zastąpić. Protestujące podkreślały, że początkowo wydawało się, że rząd PiS zrozumiał błędy poprzedników zwiększając pulę na kierunkach pielęgniarskich. Ale jeśli za tym nie poszły podwyżki płac i zwiększenie poszanowania godności zawodu, połowa z tych wykształconych pielęgniarek nie zasiliła systemu ochrony zdrowia. Albo szukały zatrudnienia w innych, lepiej płatnych i bezpieczniejszych zawodach, albo wyjechały z kraju w poszukiwaniu lepszego standardu zatrudnienia.
Na 231 tysięcy pielęgniarek i położnych osób młodych (20-30 lat) jest tylko 10 tysięcy – wynika z danych Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Osoby powyżej 50. roku życia to aż 2/3 wszystkich. W 2020 roku na emeryturę przeszło 10 tysięcy pielęgniarek i położnych, a prawo do wykonywania zawodu zdobyło zaledwie 5,5 tysiąca. W roku akademickim 2018-2019 studia na kierunkach pielęgniarskich i położniczych ukończyło 13 tysięcy osób. Tymczasem prawo wykonywania zawodu odebrało zaledwie 6 tysięcy, czyli nawet nie połowa. Reszta nie znalazła odpowiedniej zachęty do podjęcia pracy w tym ciężkim zawodzie.
Widok młodej twarzy wśród pielęgniarek jest już teraz powodem do celebracji ich odwagi i determinacji w chęci niesienia pomocy innym. Niestety, jak podkreślają, od społeczeństwa często słyszą wiele niesprawiedliwych ocen. Tymczasem wiele pracuje nawet na emeryturze, bo wie, że bez nich szpital by się załamał. Ale ile można korzystać z czyjegoś poświęcenia dając tak mało w zamian?
Kryzys dopiero się zaczyna
Dlatego to jest kwestia czasu, kiedy ten system się załamie, ale wiadomo, to wychodzi poza czteroletni horyzont większości polityków. Kto się przejmuje tym, co będzie za dziesięć lat?
Z tego powodu wspierajcie personel medyczny nie tylko oklaskami, jak niektórzy politycy, ale realnie. Nagłaśniając ich postulaty i w miarę możliwości uczestnicząc w protestach. Bez nich po prostu powymieramy na zwyczajne choroby. Obecny kryzys się skończy, ale kryzys systemu ochrony zdrowia dopiero się zaczyna.
A jednym z najbardziej żenujących przykładów arogancji władzy było pouczanie pielęgniarek przez policjantów o tym, że trzeba nosić maseczki i jak je nosić. Wszystkie doskonale o tym wiedzą i lepiej potrafią je zakładać i zdejmować niż panowie władza.
Jeśli w tym kraju nie zmieni się stosunek do ludzi dostarczających nam absolutnie podstawowych dla naszego funkcjonowania usług, ten kraj się po prostu zapadnie i wymrze. Żadnych wrogów zewnętrznych nie trzeba.
Xavier Woliński