W momencie, kiedy PiS próbuje rozkręcić kampanię antyuchodźczą, odwracającą od jego zaniechań w innych obszarach, strasząc „zagrożeniami” w narrację postanowił wpisać się Donald Tusk: „Polskie granice muszą być szczelne i dobrze chronione. Kto to kwestionuje, nie rozumie, czym jest państwo”. To nie jest czas na przypominanie definicji państwa z lekcji WOS, tylko dyskusję nad tym, że w Polsce od dawna nie przestrzega się prawa azylowego i konwencji międzynarodowych.
W momencie, kiedy cała uwaga każdego porządnego człowieka powinna koncentrować się na ludziach potrzebujących pomocy (także z powodu działań militarnych Polski i jej sojuszników), prawica z POPiS-u dyskutuje o „Polsce”. Wpisując w ten sposób temat potrzebujących w obszar z innego porządku. Z porządku „zagrożenia i bezpieczeństwa” nakręcając tym samym licytację „kto bardziej ochroni Polskę przed uchodźcami”.
Dla zmylenia pełnomocników z placówki Straży Granicznej wyjechało kilka samochodów w różnych kierunkach z osobami, które próbowały złożyć wniosek o status uchodźcy – podaje Stowarzyszenie Interwencji Prawnej. I co teraz? Oczekiwać, że tego nie będą wykorzystywać inne kraje? Co tu jest kłamstwem? Że Polska nie ma żadnej polityki migracyjnej wypracowanej i tylko panicznie próbuje za każdym razem chować głowę w piasek, bo „jakoś to będzie”?
Teraz zajmują się tym media, ale przecież to nie są tylko te przypadki. Może wreszcie zacząć dyskusję na ten temat na poważnie, a nie z pozycji zalęknionego chłopaczka?
Ludzie, którzy znikają, którzy są traktowani jak przedmioty – na tym trzeba się koncentrować, a nie na rozkręcaniu prawicowej POPiS-owej histerii na temat „bezpieczeństwa”. Już raz to przeżyliśmy. Trzeba mówić językiem człowieczeństwa, a nie geopolityki i „bezpieczeństwa narodowego”, bo z prawactwem w nakręcaniu histerii w tych kwestiach się nie wygra, wszak to ludzie żyjący w ciągłej panice. I przede wszystkim trzeba wziąć odpowiedzialności za swoje czyny i decyzje, kiedy się z całych krajów robiło „poligony dla naszej armii”.
Xavier Woliński