W Chersoniu ludzie tysiącami wyszli na ulice i protestują przeciwo zajęciu miasta przez wojsko rosyjskie. Bez broni.
Czasem nie doceniamy oddolnego zrywu jaki się tam odbywa pod gradem kul. Wszystkie sektory i odcienie polityczne biorą udział w obronie, w organizowaniu samopomocy, albo protestach.
Wiele osób skupia się na rządzie czy prezydencie. Oni dają twarz i ludzie, czasem przesadnie już, popadają w jakiś kult „wybitnych wodzów”. Ale przecież oni niczego by nie zrobili, gdyby nie właśnie te działania w każdym mieście i miasteczku, niekoniecznie bojowe.
Nawet te słynne już rozmowy zwykłych ludzi po rosyjsku z żołnierzami mają ogromne znaczenie. Putin wysłał ich na „szybką wojenkę wyzwoleńczą”. A tu muszą rozmawiać z ludźmi. Kto wie, może w końcu doprowadzi to do jakichś poruszeń w samym wojsku i jednak postanowią wrócić do domu. Nie wiadomo. Oby tak się stało. Może poniosą informację dalej.
Bez tego wszystko już dawno by się załamało. I to też jest świadectwo, że Putinowi nie uda się łatwo okupować podbitych terenów. To będzie ciągła udręka w sytuacji kryzysu gospodarczego.
Geopolitycy tworzą strategie i rysują kreski na mapach. Ale ostatecznie to ludzie tworzą historię. Według strategów to co się dzieje nie miało szans się wydarzyć. A jednak się dzieje. Cokolwiek się stanie tego nie da się już wymazać.
Xavier Woliński