„Z PiS-em trzeba się układać, bo oni są pazerni na pieniądze i na władzę, ale na pieniądze bardziej”.
„Ta randka z modliszką jest dla nas konieczna, żeby nabić sobie kabzę. Może nie podoba mi się, jak PiS działa i co reprezentuje, ale wiem, że muszę grać ich grę, żeby mieć jakiś wpływ i zarobić trochę grosza” – to cytaty z wypowiedziami, które miał wypowiedzieć Robert Raczyński, prezydent dolnośląskiego Lubina i lider Bezpartyjnych Samorządowców oraz koalicjant PiS w sejmiku dolnośląskim.
Lubin to średniej wielkości, ale ważne miasto, nie tylko na mapie Dolnego Śląska, jest bowiem siedzibą bogatej firmy górniczej KGHM Polska Miedź. Przecinają się tam więc rozmaite interesy.
Z tekstu opublikowanego w Onecie, a którego lekturę w całości polecam, wynika, że PiS-owska ABW nielegalnie inwigilowała lidera Bezpartyjnych Samorządowców. Robert Raczyński był podsłuchiwany i śledzony przez funkcjonariuszy ABW. W stenogramach z rozmów Raczyńskiego, z którego pochodzą powyższe cytaty, a także jego współpracownika pojawiają się kompromitujące informacje o ich interesach w branży śmieciowej i związki z politykami PiS, takimi jak Michał Dworczyk i Krzysztof Kubów.
Dziennikarze Onetu i Superwizjera otrzymali prawie tysiąc stron stenogramów z rozmów Raczyńskiego i Pudełki, a także zdjęcia i nagrania z ich obserwacji i próby zakładania urządzeń szpiegujących. Wiedzę o inwigilacji zweryfikowali w rozmowach z kilkoma oficerami ABW biorącymi udział w akcji. Jeden z nich ujawnia, że zlecenie na inwigilację dostał od swojego przełożonego, kapitana Marcina P., który nie ukrywał swoich propisowskich sympatii i chęci rozwinięcia spółki Orlen Recykling.
Raczyński odnosi się też do słynnej afery składowiska odpadów w Rudnej, którą próbowali zamieść pod dywan pisowscy politycy: „smród z wysypiska nie zniknie samoczynnie. Mamy tam zakopane tajemnice i musimy działać zdecydowanie”.
Afera w Rudnej Wielkiej dotyczyła nielegalnego składowiska odpadów, gdzie kontrolerzy WIOŚ wykryli toksyczne odpady medyczne oraz nielegalne śmieci z Niemiec i Litwy. Mieszkańcy protestowali przeciwko działalności składowiska, skarżąc się na smród, plagę dzikiego ptactwa, szczurów i skażoną wodę. Sprawa zakończyła się zatrzymaniem trzech osób – kierownika składowiska, jego zastępcy oraz urzędnika Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Dla mnie najciekawszy w tym jest wątek stosunku polityków do obywateli i naszego dobra wspólnego. Na uwagę swojego współpracownika, że „ludzie nie popuszczą tematu wysypiska”, Raczyński odpowiada: „Ludzie mają ch*** do powiedzenia. Mieli i będą mieć. Niby już było tyle protestów, tyle artykułów i gówno z tego wyszło dla ludzi. Oni są już dawno usadzeni”.
Czasem mi tu ktoś wierzący w obecny system polityczny zarzuca cynizm, ale to nie ja jestem cyniczny. To każda osoba, która przez dłuższy czas zakosztuje władzy albo taka jest od początku, albo się z czasem staje. To jest reguła.
Na szczęście ludzie czasem mają coś do powiedzenia i już niejednego przesadnie pewnego siebie udało się utrącić. Przez jakiś czas jego następca próbuje udawać pokornego, a potem cykl się powtarza. I tak będzie, aż nie zmieni się struktura polityczna.
A politycy powinni być inwigilowani non-stop, ale nie przez konkurentów politycznych i będące na ich usługach służby, ale przez nas. Ich każdy krok powinien być jawny.
Xavier Woliński