Czytam, że awantura w USA wybuchła po tym, jak Washington Post odmówił oficjalnego poparcia Kamali Harris. I się zaczęło „stanowcze cofanie lajków i subskrypcji”, wklejanie ścian tekstu na eX Twittera, oburzeni liberalni publicyści wycofujący swoje teksty, listy otwarte, itd.
Zrozumiałby tego rodzaju reakcje, gdyby WP poparło Trumpa, ale nie udzielanie poparcia komukolwiek to powinien być nie wyjątek, ale standard dla poważnego medium. Niestety w sekciarskiej atmosferze, w którą obecnie zamieniła się polityka partyjna, nawet nieudzielenie komukolwiek oficjalnego poparcia jest traktowane niczym „zdrada” i poparcie wroga.
USA są na granicy rozpadu przez to sekciarstwo. Fanatyzm względem tej czy innej sekty partyjnej ogarnia powoli wszystkie grupy społeczne. W parlamencie nie potrafią bez awantury niemal niczego już przegłosować. Dominuje optyka, że kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam.
Jako że Polska jest małym klonem polityki USA i a nasza elita polityczna czerpie od dziesiątków lat pełnymi garściami inspiracje zza oceanu, to także u nas próbuje przeszczepić się tego rodzaju sposób myślenia i działania. Kto nie poprze wprost „naszego”, ten jest z „nimi”. I na pewno ma niecne zamiary, fałszywiec!
Powstały dwa wielkie konglomeraty partyjno-medialno-biznesowe, które zwalczają się z nie mniejszą zajadłością niż te w USA. Każda osoba, która nie pasuje do tego binarnego podziału, staje się wrogiem dla obu stron.
Na spotkaniach lokatorskich nie pytamy skąd ktoś przyszedł, na co głosował i w co wierzy. Wręcz tego rodzaju dyskusje są zakazane. W ten sposób próbujemy na te sztucznie narzucone przez polityków tożsamości nadbudowywać nową tożsamość zbudowaną na naszym materialnym interesie. Na interesie zwykłego człowieka kopanego w tyłek przez władzę takiego czy innego sortu.
Z tego samego powodu, nie będę wam tutaj robił agitacji partyjnej. Macie swoje rozumy i sami wiecie, co macie robić. Problem w tym, że większość mediów traktować zaczyna ludzi jak małe dzieci, których trzeba instruować i sztorcować na każdym kroku. To nie jest polityka demokratyczna, tylko autorytarna i tylko autorytarne społeczeństwo może z takiego układu wyrosnąć.
Dawno temu obiecałem, że tutaj nie będę tego rodzaju prymitywnej pedagogiki politycznej uprawiał. Rolą mediów jest podawanie rzetelnych informacji, na bazie których ludzie autonomicznie podejmują decyzje, a nie zamieniać się w prymitywną ulotkę wyborczą.
Tego się trzymałem i będę trzymał nadal. Po prostu traktuję osoby czytające moje teksty jak dorosłych, niezależnych, inteligentnych i autonomicznych ludzi, a nie masę elektoralną.
Xavier Woliński