Wkurza mnie ta cała libkowa maska „uśmiechniętych, zamożnych, z wielkich miast”, „radośni Polacy idą w marszu”.
Z czego się k.rwa mamy cieszyć? To jest różnica pomiędzy nami. Jestem nieustannie wk.rwiony na to jak wygląda ta cała wasza popisowa III RP. Od lat, a nie od 2015.
Wszyscy ci „spindoktorzy” rozmaitych partii zapominają, że tu jest nadal cała masa ludzi sfrustrowanych status quo, w tym także wiecznym TuskoKaczyńskim. I nie jest to niszowa postawa. Z badań wynika, że 60 procent ludzi w tym kraju ma tego dość, ale ciągle jest szantażem, strachem i histerią zapędzana do oglądania tych żenujących walk w kisielu i wybierania „mniejszego zła”. Takiego „rozsądniactwa” w rodzaju: poprośmy któregoś dobrego pana, żeby mniej trzaskał nas po twarzy, to go wybierzemy. Może czas na „największe megazło”, wtedy ludzie zaczną w końcu się mobilizować do działania? Nie wiem. W każdym razie tego stojącego bajora nie da się już wytrzymać.
Tu liby od paru godzin próbują robić ze mnie „odklejeńca” za poranną analizę sytuacji. Tymczasem w gazeta.pl (!) czytam wywiad z szefem instytutu badawczego IBRiS, linka do którego, po lekturze mojej analizy, przesłał mi znajomy dziennikarz sugerując, że mi się spodoba:
„Problemem PO było to, że osiągała już wynik 28-29 proc., ale potem spadła do 25-26 proc. Powstała koalicja PSL i Polski 2050, Konfederacja zaczęła rosnąć, a Platforma miotała się ze swoimi postulatami między socjalnym a liberalnym elektoratem – w efekcie klapnęła w sondażach.
Ten marsz doskonale odciąga uwagę od konkretnych postulatów PO takich jak kredyty 0 proc., 800+ od czerwca czy „babciowego”. Jest za to bardzo prosty postulat: odsunąć PiS od władzy, bo „PiS to kłamstwo, złodziejstwo i drożyzna”. Z kampanii o politykach publicznych – takiej racjonalnej, na postulaty ws. świadczeń społecznych, edukacji, służby zdrowia czy bezpieczeństwa – wracamy do kampanii czysto emocjonalnej, a w takiej Tusk radzi sobie bardzo dobrze”.
(…)
„Jeśli ktokolwiek się łudził, że nagle PiS-owi zacznie spadać, bo w Warszawie odbył się wielki marsz, jest w błędzie. Dla PiS mobilizacja wyborców opozycji, którzy poszli na marsz, jest pewnym problemem, ale dominacja Donalda Tuska na opozycji już takim problemem wcale nie jest – jest wręcz szansą.
Dlaczego?
Gdy na opozycji dominatorem jest Tusk, to PiS ma tylko jednego przeciwnika, którego zna bardzo dobrze. Szef Platformy przy całej swojej sile i politycznej inteligencji emocjonalnej ma też potężny bagaż negatywnych elementów swojego wizerunku. Ludzie pamiętają podwyższenie wieku emerytalnego i standard życia w latach 2007-15.
Jaki potencjał ma ten marsz i dominacja Tuska wobec ludzi niezdecydowanych, na kogo głosować?
Ludzie ci to często są wyborcy PiS z 2019 r., ale dziś już nie deklarują chęci głosowania na tę partię. Dla nich przejście kampanii na tory emocjonalne może oznaczać większą motywację do ponownego interesowania się polityką. Jest w tym pułapka dla Platformy.
Jaka?
W oczach byłych wyborców PiS Donald Tusk bardzo silnie kojarzy się z niższymi dochodami, z brakiem „piniędzy” na 500+, z podwyższaniem wieku emerytalnego. Ci ludzie widzą złe rzeczy, które zrobiło PiS przez osiem lat, ale Tuskowi również przypisują zło, choć zupełnie inne. Będą więc ważyć: czy bardziej wkurza ich status quo, gdy rządzi PiS, czy bardziej obawiają się powrotu Polski sprzed PiS-u. Dla sztabowców PiS-u jest to dość komfortowa sytuacja, bo muszą tych ludzi porządnie nastraszyć powrotem Tuska”.
I o Konfederacji:
„Tak, ale jest też kolejna rzecz: zmęczenie walką PO i PiS. W sondażach ponad 60 proc. ludzi mówi, że życzyliby sobie końca dominacji tych dwóch partii w polityce. Wydaje się, że któraś z innych formacji może stać się beneficjentem tego oczekiwania: ludzie będą szukać alternatywy w Konfederacji – to ta formacja może także być nieoczekiwanym beneficjentem marszu, choć na nim Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena nie było”.
Co tam liby teraz powiecie? W liberalnym medium szef instytucji, która widzi trochę więcej niż wy ze swojego grajdołka ma podobne intuicje. Też jest „odklejony od rzeczywistości”?
Ja mam twardą skórę i nie mam zamiaru się dać zapędzić do waszej Tuskowej pulpy. Ktoś w końcu musi powalczyć z ultraprawicą o sfrustrowanych ludzi, bo prawie cała lewica już chyba skapitulowała.
Może i pokonają teraz wielkim wysiłkiem PiS, ale jak tak dalej będą robić, to się w kolejnych odsłonach dramatu obudzimy to w kraju rządzonym przez Konfiarzy lub podobne twory.
Xavier Woliński