Efekt Tuska

Chcecie wesołych, uśmiechniętych, pozytywnych informacji? Niestety, dzisiaj takich nie mam. Mam za to pierwsze efekty „Marszu Tuska”, by nie powiedzieć „Tryumfu Tuska”. Ukazał się sondaż przeprowadzony w dniu tego wydarzenia przez IBRiS dla Radia Zet.

Oto wspaniałe efekty. Jest dokładnie tak jak przewidywałem, mimo że tu libki w komentarzach od dwóch dni twierdziły, że jestem „odklejony”. Skorzystała wyłącznie PO, a największy, gigantyczny wręcz, skok zaliczyła nasza „ulubiona” Konfederacja, jawiąca się jako „trzecia siła” poza „układem POPiS-owym”:

PiS – 34,4% (+0,1)

KO – 29,1% (+2,7)

Konfederacja – 13,4% (+6)

Trzecia droga – 9,4% (-4,8)

Lewica – 8,6% (-0,6)

Podziękujcie „genialnym strategom” swoich ulubionych partii, którzy dają się pożreć libkom jeszcze przed obiadem. I to wszystko dzięki prostackiej metodzie wywołania histerii wokół „lex Tusk”. To jest stała metoda sztabu PO i związanych z nią pismaków. Wywołać wrażenie, że nadchodzi armagedon i tak napompować jakieś posunięcie PiS, żeby zagonić kijem wszystkich mniej odpornych psychicznie i mniej sprawnych intelektualnie polityków do „wspólnego wora”.

Do tego dochodzi masa rozmaitych tuskobotów, którzy szantażem w setkach komentarzy będą terroryzować wszystkich, którzy nie chcą iść w jednym szeregu. Wczoraj miałem tutaj nalot takich, którzy mi bajki opowiadali, że „mnie lubili, ale jak tak, to oni idą gdzie indziej”. Tak, lubili mnie czytać, ze znaczkiem TVN w awatarach.

No, a skoro inne partie już się całkiem zlewają z PO i tylko najwięksi fanboje w ogóle zauważają ich istnienie, bo intensywnie odświeżają ich fanpejdże, no to nie ma siły. Rośnie „trzecia siła”, Konfederacja. I tak jak przewidziałem idą tam ludzie zmęczeni duopolem. Trzeba powiedzieć, że od kiedy Mentzen z Bosakiem tam stery przejęli rozgrywają ten mecz idealnie. Czego nie można powiedzieć o „geniuszach strategii” z innych partii pomiędzy PO i PiS.

Podziękujcie im i sobie pooglądajcie zdjęcie Mentzena z Bosakiem. To są wasi przyszli panowie, to oni zdecydują kto będzie jesienią rządził. I nawet nie musieli nic specjalnie robić, tylko czekać, nie dać się zapędzić do „zjednoczonej opozycji”. Mieć też zaprawionych ludzi, którzy odeprą każdy najazd trolli libkowych.

Obecna akcja jest skierowana głównie na pożarcie PSL i Hołowni. Na Lewicę przyjdzie pora później. Jak nastąpi zmiana warty i delfin Trzaskowski wstąpi na tron. Młody, piękny, wielkomiejski. I będzie jak w czasie wyborów prezydenckich. Cała ta liberalna „wielkomiejska klasa średnia” porzuci bez mrugnięcia okiem Lewicę i poleci do „Nowej PO”. Lewica tak kurczowo próbuje ich utrzymać wokół siebie, że boi się oddychać i wykonać jakikolwiek ruch, który by zdenerwował „pięknych liberalnych”. Dlatego łazi na te marsze. Ale to jest oczywiście krótkowzroczne, bo od PO młodych liberałów odstrasza głównie „dziaderstwo” i jak nastąpi tam odmłodzenie kadr, to nie będą widzieli powodu żeby dalej trzymać się Biedronia, którego zresztą zostawili osamotnionego niemal w czasie wyborów prezydenckich i polecieli do Trzaskowskiego. Tymczasem w PO mają to już strategicznie zaplanowane. Tusk będzie konsolidował jeszcze jakiś czas swój obóz, a potem Trzaskowski zgarnie resztki na opozycji, które się jeszcze ostaną.

A pomiędzy tym wszystkim Konfederacja, jako partia „obrotowa”, która i z PiS może i z PO coś ugra.

Naprawdę, nie mam na to wszystko nerwów. Dobrze, że mam swoją robotę w terenie, bo jakbym patrzył na wszystko przez pryzmat wyłącznie tej nędzy polityki partyjnej, to bym dostał chyba jakiegoś udaru.

Ja tam dalej będę w każdym razie, w miarę sił i możliwości, organizował ludzi, którzy mają dość i chcą, żeby „oni wszyscy poszli precz”. Taka moja mała „czwarta siła”. Polecam wam wszystkim robić to samo, bo na polityków lepiej nie liczcie, że was uratują. Ale to już pisałem wielokrotnie.

Miłego dnia.

Xavier Woliński