Powyborczo

Trzaskowski nie wygrał, bo wygrać nie mógł. To była opcja może najlepsza z tych, na które stać PO, ale to tylko świadczy o tym w jakim stanie obecnie jest ta partia. Przegrać z tak słabym i beznadziejnym prezydentem jak Duda, to trzeba jednak umieć.

Trzaskowski, facet o wizerunku prymusa klasowego, może był atrakcyjny dla banieczki jego fanbojów, ale dla wielu osób kojarzył się po prostu ze znanym nam aż za dobrze elitaryzmem PO.

To ten wizerunek zmobilizował mnóstwo “umiarkowanych” pisowców, którzy mają gdzieś patetyczne przemowy o ojczyźnie i kwestię LGBT. Oni się panicznie boją powrotu wielkopańskiej PO, co nie znaczy, że podoba im się PiS, bo wiedzą, że to jest partia krętaczy i kombinatorów.

Nie, to nie fałszerstwa, anarchiści, agenci wpływu, głosowanie bez kolejki dla starszych osób i spisek Kremla. To był po prostu słaby kandydat do tych wyborów w tym momencie historii. Dodajmy do tego wcześniejsze manewry PO z Kidawą, wewnętrzne spory o bojkot wyborów, wreszcie porzucenie własnej kandydatki. Nie wiem czy mieli kreta z Kremla, ale bardziej wyglądało to jakby PiS im kogoś podrzucił.

No i okazało się, że lizanie tyłka faszystom też nic nie pomogło, a pewnie i zaszkodziło, bo część osób dodatkowo ta postawa zniechęciła. PO to po prostu jest pasmo klęsk, nędzy i rozpaczy odkąd porzucił ich Naczelnik Tusk. I tak, zdaję sobie sprawę, że pewnie ktokolwiek inny niż Trzaskowski z tej partii zająłby gorszą pozycję. Co nie zmienia faktu, że Trzaskowski wygrać tych wyborów nie mógł. A jak to mówiłem ludziom, że on ma minimalne szanse na wygraną, to traktowali mnie jak agenta PiS. Cóż. jak się siedzi z
głową w banieczce przekonanych to można być jak fani polskiej piłki, którzy wbrew wszystkiemu zawsze wierzą, że Polska będzie mistrzem świata.

Dodatkowo przypominam, że w tych wyborach dla PO wcale nie było naczelnym celem pokonanie PiS. Chodziło przede wszystkim o utrzymanie hegemonii na opozycji i duopolu. Sprawdziły się sondaże przedwyborcze w których Trzaskowski ledwo-ledwo remisuje z Dudą, a prawdziwą szansę z konkretną przewagą pokonania kandydata PiS ma Hołownia. Gdyby po upadku ich słabej kandydatki poparli Hołownię, to dzisiaj Dudy w Pałacu by nie było. No, ale jednocześnie PO straciłaby hegemonię, więc pokonanie PiS kompletnie w takiej konfiguracji nie wchodziło w grę.

Tak więc jeśli komuś chcecie słać żale, że Duda dalej jest prezydentem, to piszcie to na fanpage PO.

Xavier Woliński