Autorytarni politycy mają pewną szczególną słabość. Uwielbiają wygłaszać wielogodzinne, nudnawe przemówienia. Dzisiaj właśnie takie wygłosił Putin w Moskwie.
Nie powiedział niczego nowego. Było to powtórzenie wałkowanych bez końca tematów. W Ukrainie władzę w 2014 roku przejęli rzekomo naziole, którzy chcieli „zaatakować Rosję”, więc Rosja musiała zaatakować pierwsza i tak dalej. Ciekawe dlaczego do 2022 roku uznawał te władze.
Połechtał też miło konserwatywną prawicę, atakując po raz kolejny postulaty osób LGBT, a szczególnie odniósł się do dyskutowanej obecnie w kościele anglikańskim koncepcji neutralnego płciowo Boga. Wymieszał to wszystko oczywiście z rzekomą legalizacją pedofilii na zachodzie i mamy prawacką klasykę niczym z naszych niektórych tygodników. Moskwa stała się znowu rozsadnikiem hiper-konserwatyzmu pod dwugłowym orłem. Któremu klaskał w pierwszym rzędzie żałosny koncesjonowany „komunista” Ziuganow.
Był też dość zawiły wykład o historii, w którym pojawiły się nawet Austro-Węgry. Już one używały Ukrainy do atakowania Rosji. Co jest dla niego dowodem, że Zachód robi to od zawsze. Ciekawe co na taką wersję historii powie jego przyjaciel Orban.
Potem mówił jak to znakomicie gospodarka Rosji się trzyma i jaka przed nią wspaniała przyszłość. Jak to planują budować porządne drogi aż do Czelabińska. Rosja rośnie w siłę, a ludziom się żyje dostatniej. I tak dalej i tak dalej. To był taki moment w którym na sali ludzie wkładali sobie już niemal zapałki do oczu, żeby nie zasnąć.
Jednak szybko się poderwali, jak tylko Putin wspomniał o „ukradzionych majątkach przez Zachód”. Żaden inny moment takiego fermentu na sali nie wywołał, ani wspomnienie żołnierzy, którzy zginęli na wojnie, ani wspaniała wizja rozwoju rosyjskiej nauki. Ale majątki, to już inna sprawa. Putin powiedział: teraz będziecie inwestować w Rosji. I napawał się dłuższą chwilę tym efektem, który wywołał wśród zgromadzonych.
Mówił też o funduszu dla weteranów. Wtedy kolektywnie zadumali się nad tym, komu przypadnie działka z tego funduszu. Weterani zobaczą z tego pewnie ogryzki. Już teraz „milblogerzy” donoszą, że z tą kasą dla weteranów to różnie bywa. Gdzieś się część funduszy magicznie rozpływa.
Nie ma sensu analizować reszty wystąpienia, bo było śmiertelnie nudne. Może to jakaś tajna broń Rosji i będą na froncie przez megafony te przemówienia transmitować? To wywołałoby na pewno dramatyczny efekt. Taka brutalna odpowiedź na HIMARS-y.
Xavier Woliński