Neocar Putin wystąpił dzisiaj w absurdalnie długim przemówieniu na forum ekonomicznym w Petersburgu. Zapewnił, że Rosja nie tylko poradziła sobie z sankcjami, ale wręcz jest jeszcze silniejsza i jeszcze bardziej suwerenna, za to UE jest na granicy upadku.
Niczym klasyczny liberał łajał „partnerów zachodnich” za nadmierny deficyt, chwalił się obniżką podatków w Rosji dla biznesu, bo ich na to rzekomo stać. To z powodu tego deficytu i „drukowania pustych pieniędzy” jest teraz kryzys na Zachodzie, a nie z powodu „specjalnej operacji w Donbasie” (pomijał słowo Ukraina na ile mu się to udawało).
W Rosji istnieją de facto dwa miasta – Moskwa i Petersburg (a konkretnie elita rządząca i ekonomiczna tych miast), reszta jest dojona na wszelkie sposoby, zwłaszcza przez stolicę. Stąd też w przemówieniu nie pojawiły się problemy mniejszych miast, gdzie główne zakłady pracy musiały przenieść pracowników na postojowe, bo z powodu braku dostaw komponentów nie mają jak produkować np. samochodów. Na razie wypłacane są im pieniądze (ciekawe czy te też są „puste” zdaniem Putina?), ale jak długo to potrwa nie wiadomo.
Mnie właśnie zaciekawił ten liberalny ton u Putina. Wygląda na to, że mają zamiar biznesowi popuścić a przykręcić klasie pracującej, żeby tradycyjnie na nią przerzucić koszt kryzysu (w krajach Zachodu zresztą robi się często w sytuacjach kryzysu podobnie). Czy mu klasa pracująca na to pozwoli to się jeszcze zobaczy, ale na razie wygląda, że jest pewien swego i myśli, że nikt mu nie podskoczy w kraju czy zagranicą. Możliwe, że ta pewność siebie jest tylko teatrem, bo jeśli nie, to może się mocno przeliczyć. Zwłaszcza, jeśli sytuacja gospodarcza jesienią i zimą się znacznie pogorszy.
Xavier Woliński