Recenzja „Społeczeństwa populistów” Sierakowskiego i Sadury

Ostatnio sporo się mówi o książce Sierakowskiego i Sadury „Społeczeństwo populistów”, więc może zainteresuje was moja recenzja opublikowana w Małym Formacie.

„Wy­ni­ki badań, które Sa­du­ra i Sie­ra­kow­ski pu­bli­ko­wa­li cy­klicz­nie od 2019 roku były jed­ny­mi z naj­cie­kaw­szych, jakie po­ja­wia­ły się w pol­skim dys­kur­sie pu­blicz­nym. Roz­mon­to­wu­ją wiele ste­reo­ty­pów, które krą­ży­ły i wciąż krążą w głów­no­nur­to­wej pu­bli­cy­sty­ce na temat wy­bor­ców Prawa i Spra­wie­dli­wo­ści. Ba­da­nie z 2019 roku po­twier­dzi­ło ist­nie­nie nie­ja­ko dwóch od­dziel­nych elek­to­ra­tów PiS. Pierw­szy z nich au­to­rzy okre­śla­ją mia­nem elek­to­ra­tu „cy­nicz­ne­go”, drugi „fa­na­tycz­ne­go”.

(…)

Sądzę, że zbyt mało miejsca poświęcono w tej pracy głębokim, historycznym przyczynom tego „cynizmu”. Poza zwyczajowymi, mechanicznymi już niemal odwołaniami do Andrzeja Ledera, czy „kultury folwarcznej” niewiele mówi się w niej o czasach współczesnych i traumie transformacji, która dla milionów osób w tym kraju pozostaje wciąż żywa we wspomnieniach lub wciąż jątrzących się jej efektach. To kolejna „prześniona” (kontr)rewolucja, by odwołać się do pojęcia stworzonego przez wspomnianego Ledera. „Kontr” dlatego że, do pewnego stopnia, próbująca odwrócić konsekwencje opisywanej przez niego rewolucji.

„Jeśli więc chcemy już załamywać ręce nad czasami i obyczajami, należałoby wziąć pod uwagę głównie to, co działo się przed zdobyciem władzy przez PiS, bo źródła sukcesu tej partii tkwią w okresie przed 2015 rokiem. Tymczasem ta elitarna, mieszczańska i konserwatywna wyniosłość, która jest wyczuwalna przez każdego człowieka z klasy pracującej na kilometr, uobecnia się nawet w tekście książki:

Zdarzało się – piszą Sadura i Sierakowski – że górnicy palili opony, blokowali drogi, atakowali policjantów i obrzucali budynki petardami, kamieniami, koktajlami Mołotowa i zapalonymi szmatami (na przykład demonstracje w 2003 roku). Reagowano na to potępieniem w mediach i pokazywano odpowiedzialnych jako niebezpiecznych watażków, którym bliżej było do stadionowych chuliganów niż polityków. Agresja Leppera lub górników była autentyczną agresją rabacyjną i pojawiała się spontanicznie w warunkach zderzenia tłumu zwolenników ze służbami porządkowymi.

Dalej mamy jeszcze podobnego typu ustępy o „warcholstwie”. Młodszym osobom przypomnę, że 2003 rok to był czas absolutnej klęski polityki transformacji prowadzonej pod dyktando niekończących się neoliberalnych „reform”. Rejestrowane bezrobocie przekroczyło dwadzieścia procent na poziomie krajowym, choć były regiony, gdzie osiągnęło znacznie wyższy poziom. W tej sytuacji ludzie zwyczajnie walczyli o przetrwanie i domagali się zmian. Protesty przebiegały gwałtownie, bo po wcześniejszych doświadczeniach okazało się, że głównie takie formy mają szansę zwrócić uwagę na jakikolwiek problem. Tam gdzie próbowano rozmawiać „salonowo” z władzą polityczną czy ekonomiczną, kończyło się to całkowitym zignorowaniem problemu”.

Cały tekst na stronie Małego Formatu:
http://malyformat.com/2023/07/cynicy-fanatycy-sfrustrowani-liberalowie/