Rewolucyjny Wrocław

Ostatnio koleżance z Warszawy opowiadałem o politycznej historii Wrocławia/Breslau.

We Wrocławiu mieszkał przez jakiś czas Michał Bakunin i bujał się po
gospodach razem ze Słowackim, knując jak zorganizować ogólnosłowiańskie
powstanie przeciwko carowi. Więziona była też Róża Luksemburg, uwolniona
z niego pod groźbą szturmu robotników Nadodrza na więzienie na
Kleczkowie. Oczywiście, kiedy wyszła od razu zabrała się do rewolucyjnej
roboty i przemawiała na wiecu zrewoltowanych żołnierzy przy pl. Katedralnym.

image

Ani Bakunin, ani Luksemburg nie mają swoich ulic we Wrocławiu. Nie żeby
to było dla mnie jakoś istotne, bo dzieło kontynuować lepiej na bruku
ulicznym niż na tabliczkach. Ale niestrudzony badacz biografii Bakunina
Antoni Kamiński walczy od lat o jego ulicę albo chociaż tablicę
pamiątkową.

Bakunin narzekał na to, że wrocławianie są strasznie
rozgadani, ale jako że akurat Wiosna Ludów w tym mieście chwilowo
wygrała, nie ma co robić, poza siedzeniem w piwiarniach i kawiarniach.
Natomiast na trasie do Wrocławia Bakunin, niczym XIX-wieczny Wiedźmin,
znalazł dla siebie robotę. 

Aleksander Hercen, wybitny rosyjski
działacz rewolucyjno-demokratyczny, wspominał, że Bakunin w drodze z
Paryża do Wrocławia natrafił gdzieś w Niemczech na rozruchy chłopskie.
Chłopi awanturowali się pod zamkiem, ale nie bardzo wiedzieli, jak
przejść od słów do czynów. Bakunin wysiadł z wózka i nie pytając nawet, o
co tym chłopom chodzi, tak ich skutecznie przeszkolił, że gdy siadał z
powrotem do wózka, zamek płonął z czterech rogów. Zabawnym faktem jest,
że akurat Hercen ma ulicę we Wrocławiu i to równoległą do tej przy
której mieszkał Bakunin.

Ciekawostką jest także, że we Wrocławiu
Bakunin przeczytał w gazecie paszkwil Marksa na jego temat sugerujący,
że jest rosyjskim szpiegiem. Tak się wściekł, że wysłał do Marksa
żądanie przeprosin, albo, zgodnie z duchem epoki, spotkają się na
pojedynku. Marks wybrał przeprosiny, bo wiedział, że w pojedynku ze
świetnie wyszkolonym wojskowo i zaprawionym w bojach na barykadach
Bakuninem nie ma najmniejszych szans…

No i jak można mieszkać we Wrocławiu i nie czuć ducha rewolucji?