Czarnek już wie, że za tragedię zabitego dziecka, Kamila, odpowiadają ci, którzy „atakują rodzinę i wartości chrześcijańskie”. Wiadomo ateusze, innowiercy i lewactwo wszystkiemu zawsze winne.
To jest niesamowite jak prawica nie potrafi brać na klatę swoich własnych zaniedbań, błędów i porażek. W kraju, w którym katolicyzm ma od dawna monopol na „moralność”, ma nawet specjalne lekcje umoralniające w szkołach, co miało być gwarantem, że tutaj „ludzie się nie zbieszą”, Czarnek uważa, że to wina „atakujących wartości chrześcijańskie”. Lewacy winni.
Tak jest ze wszystkim. Konserwatyści katoliccy (bo przecież nie zwolennicy teologii wyzwolenia, czy lewica katolicka z którą się da dogadać w wielu kwestiach) rządzą tutaj od dziesiątków już lat. Nasycili także prawodawstwo konserwatywnym językiem i praktyką i to o wiele dawniej niż PiS doszedł do władzy (którego rządy uważam raczej za zwieńczenie procesu niż jego początek).
Także nasze śmieszne libki im oddały „odcinek moralności”, a sam Michnik twierdził, że bez Kościoła tu będzie permisywizm. Dlatego kler dostał tu wszystko: kasę, władzę, łącznie z wpływem na masową edukację.
I teraz po tych dziesięcioleciach to nasza nisza wciąż jest „winna wszystkiemu, co złe”. Nie konserwa, która rządzi, ale jakieś grupki ateistów i innych „wywrotowców”. A żyjemy w najbardziej bodaj konserwatywnym kraju Europy. I co? Konserwatyzm jednak nie działa? Dzieci są katowane? Kogo mamy rozliczać za to, co się dzieje z rodzinami? Kogo mamy podsumować za to, że nie tylko dzieci narodzone są zabijane, ale często niestety z rozpaczy same się zabijają, jak pokazują wstrząsające dane samobójstw.
A propos rynku, to taka sama postawa dominuje w kwestiach gospodarczych. Prawica (którą rozumiem szeroko, nie tylko PiS, ale w zasadzie prawie wszystkie największe partie niemiłosiernej III RP), nie ma zamiaru brać na siebie odpowiedzialności za jakieś porażki. Jak inflacja rośnie, to „wina socjalizmu”, jak bezrobocie rośnie, też „wina socjalizmu”, ale jak spada to „dzięki wolnemu rynkowi”. Socjalistów, o komunistach nawet nie mówię, żyje niezbyt wielu w tym kraju, ale nadal trzęsą podobno wszystkim.
Niby generalnie lewaków nie ma, nie mamy wpływów, kasy, ale jednocześnie wszystkim magicznie trzęsiemy. Nie mamy „lekcji ateistycznego socjalizmu” w szkołach, ale mamy jakiś tajemniczy wpływ na moralność, na gospodarkę, na jedzenie robaków, na susze, epidemie i powodzie.
W ten sposób można ludziom wmawiać, że choć ma się całą władzę, czasem tylko zmieniając jedną prawicową partię na drugą prawicową partię, za nic się nie odpowiada, a wszystkiemu winny jest jakiś ukryty wróg. Nikt go w sumie nie widział za bardzo, ale czai się i knuje i psuje. Sabotażyści, szkodnicy, zrzuceni na spadochronach obcy, sypią tryby w piachy wspaniałego kapitalistycznego Katolickiego Państwa Narodu Polskiego.
Gdyby nie te tajemne siły, to by się w Polsce żyło jak na tych obrazkach religijnych Świadków Jehowy. Wszyscy byliby szczęśliwi i jak w Biblijnej przepowiedni w której „wilk będzie przebywał z barankiem, a lampart będzie leżał przy koźlęciu; także cielę i młody lew, i tuczne bydło będą razem; a małe dziecko będzie je prowadziło”.
Tak by było, gdyby nie ja, gdyby nie wy. Wszystko zepsuliśmy. Najgorzej. Nie wstyd wam?
Xavier Woliński