Nie będzie już płotu na granicy. Będzie „linia Tuska”, czyli kosztująca grube miliardy linia fortyfikacji. Szczegóły nie są znane, ale wiadomo, że ktoś zarobi.
Pisali mi tu niektórzy, że jesteśmy taką potęgą, że możemy wydawać na zbrojenia, mury, zasieki i bunkry, jak w dawnej Albanii, ile chcemy i jednocześnie zapewniać inne usługi publiczne. Może w jakiejś baśniowej wersji rzeczywistości.
Tymczasem minister nauki nie bawi się w jakieś opowieści fantasy rodem z Twittera, tylko mówi wprost w rozmowie z Wyborczą: – Trzeba uczciwie powiedzieć, że pieniędzy w budżecie na uczelnie więcej nie będzie. Wydatki państwa są dziś przestawione na produkcję wojenną i obronność.
Mało? Jest więcej: Na ostatnim posiedzeniu rząd przyjął propozycję zmiany kwot kryteriów dochodowych uprawniających do świadczeń z pomocy społecznej od dnia 1 stycznia 2025 r. Część osób żyjących poniżej minimum egzystencji, czyli w skrajnej biedzie, będzie zbyt „bogata”, aby otrzymać pomoc. Alarmuje w tej sprawie Europejska Sieć Przeciwdziałania Ubóstwu.
Tak jak wam pisałem w jednym z poprzednich wpisów. Ewentualne starcie, jakie będzie z Polską prowadzić Rosja, będzie miało charakter walki gospodarczej, finansowania dziwnych grupek i sabotażu, a nie czołgów. A więc, co jest ważniejsze od „linii Maginota”, przepraszam „Tuska”? Dbanie o stabilność gospodarczą i społeczną. Rządowe neoliby zaś robią wszystko, po raz kolejny, żeby tę sytuację zdestabilizować. I tę destabilizację przykryć napinaniem muskułów na granicy.
Gdybym był Putinem, to właśnie taką bym politykę wspierał potajemnie. Niech tutaj ludzi doprowadzają znowu do desperacji, na pewno to się dobrze skończy dla „obronności”.
Oczywiście o tym, że żadnej sensownej polityki migracyjnej w tym kraju nie ma i nie będzie, nie muszę nawet już chyba wspominać. Ludzie będą umierać na granicy jeszcze bardziej i nikogo nie będzie to obchodzić. To było głównie narzędzie walki z poprzednim rządem, a skoro tego rządu już nie ma, to prawa człowieka można znowu zawiesić na kołku. Parę osób, które wówczas się zmobilizowało nadal działa, ale chyba jest zaskoczona tą pustką społeczną i większą obojętnością, jaka się wokół nich pojawiła.
– Słuchając wypowiedzi Donalda Tuska, widać, że w ostatnim czasie się radykalizuje – mówi prof. Dorota Piontek. No więc, on się nie radykalizuje, tylko zawsze był radykalny. Człowiek, który potrafił widzieć jasne strony w rządach Franco, nawet jeśli koniunkturalnie takie poglądy schował, zawsze będzie prawicowym radykałem. I za każdym razem, kiedy rządzi, to zawsze wyłazi na wierzch.
Śmieszą mnie więc te próby postawienia „obrony demokracji i praw człowieka” na Tusku, jaką za każdym razem próbują tu czynić rozmaite pięknoduchy. To działa wyłącznie wtedy, kiedy zmienicie sobie definicję tych słów w swoich głowach.
Xavier Woliński