– Dotrzymujemy słowa! Projekt wakacji od ZUS przyjęty przez Sejm! To świetna wiadomość dla przedsiębiorców, którzy mogą być pewni, że państwo wreszcie okazuje im wsparcie – cieszy się na X/Twitterze uśmiechnięty Władysław Kosiniak-Kamysz.
Wakacje od ZUS właśnie przegłosowane przez Sejm to koszt 1,64 mld zł sfinansowane oczywiście z długu, którego tak bardzo boją się libki oraz kieszeni pracowników, bo teraz to oni głównie utrzymują ZUS.
Wszystko to ponieważ, jak wiadomo wsparcie, należy się jedynie „najbardziej potrzebującym”. A w Polsce „przedsiębiorcy” są potrzebujący z automatu, obojętne ile zarabiają. Przecież nie ktoś, kto chciałby przykładowo założyć własne gospodarstwo domowe, ale nie stać go ani na kredyt, ani na wynajem, więc gnieździ się z rodzicami. Taka osoba to roszczeniowa młodzież.
Już nie mówiąc o tych, których zaraz przygnie do ziemi kolejna podwyżka prądu i gazu, bo przecież tak ustawili progi „wsparcia”, że prawie nikt się na nie nie załapie, jak słusznie pod jednym z ostatnich tekstów na ten temat zauważyliście.
I ciekawostka na koniec. Kosiniak to minister obrony, który pochwalił się ostatnio, że od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę mam spakowany plecak ewakuacyjny. Wiecie, mam przebitki z II RP. Tam też państwo doiło pracowników razem z kapitałem niemiłosiernie, bo „trzeba się szykować do wojny”, a potem ci sami ludzie tłoczyli się na przejściu granicznym w Zaleszczykach i na wyścigi przepychali się, kto pierwszy ucieknie z kraju.
Czasy się zmieniają, ale mentalność elit pozostaje niezmienna. Harować na państwo i ginąć w razie czego mają zwykli pracownicy. Oni zaś mają już plecaki spakowane. A im większy patriota na paradach wojskowych tym ma spakowany bardziej.
Xavier Woliński