Cyrk z produktami rolnymi z Ukrainy trwa w najlepsze. Jednostronny zakaz importu nie zamknął, z tego co widzę, sprawy, bo co miało wjechać, już wjechało. Magazyny pełne.
Teraz burzą się już nie tylko producenci rolni, ale też Unia, Ukraina, cieszy się natomiast Rosja, bo oczywiście kremlowskie media nie omieszkały skomentować tych napięć.
A ja słyszałem od miesięcy, że narasta problem. Wówczas wszystkich, którzy ten temat podnosili rząd szantażował, że niby są agenturą Kremla. I nic praktycznie nie robił.
Do „imposybilizmu” wczoraj przyznał się minister Buda: – Tak było u nas, że jeżeli nawet był tranzyt i myśmy przepuszczali tego typu transport, on mógł się zatrzymać w Polsce i nie było nad tym kontroli – powiedział w Polskim Radiu.
Jakoś potrafią wyśledzić, kto komu dał jakie tabletki, ale nie potrafią kontrolować, co się dzieje np. ze zbożem w kraju? Gdyby faktycznie byli tacy „sprawni”, to by już dawno wykryli, kto tu kręci lody i zmusili do sprzedaży tego zgromadzonego zboża zgodnie z założeniami do krajów, które faktycznie go potrzebują. Choćby ze stratą dla tych firm. Jakby paru ciężkie miliony straciło, to by się reszcie odechciało. Przecież potrafią wywoływać „efekt mrożący” w innych kwestiach, a tutaj nie potrafili.
A ja jako mieszczuch patrzę na rachunek za chleb i cena wzrosła o 25 procent. Co nam, konsumentom z tego napływu taniego zboża. Wszyscy nas łupią i rolników i pracowników w miastach. Pośrednicy, politycy, handlarze, generalnie wszelcy kombinatorzy zyskują, a zwyczajnych ludzi doją.
Teraz oczywiście będzie, że Unia zła, Ukraina zła, tylko rząd cacy, choć nie ogarnia niczego i sam się przyznaje nawet bezczelnie, że nie ma kontroli czym się tutaj handluje.
Już się na te chciwe gęby patrzeć nie da.
Xavier Woliński