Wojna jako ucieczka przed problemami

Nie wiem, czy też zauważyliście wzrost liczby tekstów “przygotowujących” nas do starcia Chin z USA. Już nie tylko gospodarczego, ale też militarnego.

To jest typowe dla tego systemu. Kiedy już nie potrafi poradzić sobie z rosnącymi problemami i
sprzecznościami, to generuje jakiś mniejszy czy większych konflikt militarny. Zrobi się wojenkę, potem będzie odbudowa, wzrost po wojnie jest gigantyczny, biznes kręci się dalej.

Ale tym razem tak to może nie zadziałać. Problemy są głębsze niż kiedykolwiek w historii ludzkości. I żadna wojenka tego nie zmieni, tylko pogłębi kryzys. Państwa będą się szarpać między sobą, coraz głębiej tonąc w bagnie. Zamiast szukać wspólnie rozwiązań, stracimy kolejne bezcenne lata.

Obecny model gospodarowania, nastawiony na ciągły wzrost podkopuje fundamenty na których stoi nasz gatunek i zmiany muszą być rewolucyjne, jeśli chcemy przetrwać.

Politycy, skupieni na horyzoncie zamykającym się na najbliższych wyborach, skoncentrowani na “wstawaniu z kolan” i szarpaniu się o jakieś bzdury, nas nie uratują. Tym razem, bardziej jeszcze niż wcześniej, wszystko zależy od nas, od naszego zbiorowego działania na rzecz zmiany systemu.

Można łudzić się, że jest jakaś inna droga, że jacyś “mądrzy” politycy za nas coś zrobią, bo “oni wiedzą więcej”, a w ogóle, to “najlepiej niech kto inny coś zrobi”. Zawsze przed katastrofą ludzie ulegali takim złudzeniom. Tak było przed Wielką Wojną, kiedy miliony powierzyły swój los w ręce politycznych “geniuszy”. I milion zapłaciły za tę naiwność życiem.

Pytanie czy ludzkość w ogóle wyciąga jakieś praktyczne wnioski z własnych błędów i głupoty?

Xavier Woliński