Zagłada i próżnia społeczna

Źródło: wikipedia.org

Czarnek postanowił „zagłodzić” Instytut Filozofii i Socjologii PAN. Od dłuższego czasu dochodzą do mnie informacje, że nie podoba mu się nie dość prawicowa linia tej placówki. Instytut np. dostał bardzo niską kategorię naukową (a jeszcze nie tak dawno i to za PiS miał „kategorię wiodącą A+”), nie dostaje też środków finansowych umożliwiających prawidłowe funkcjonowanie.

Pomijam kwestię oceny tej śmiesznej „parametryzacji” nauki i te wszystkie neoliberalne wskaźniki wprowadzone jeszcze za poprzednich rządów. Najpierw w fabrykach, teraz na uczelniach. Człowiek i jego działalność musi być „parametryzowana i porównywana”.

Tutaj jednak mamy do czynienia z jakąś krucjatą przeciwko niesłusznym i „wrażym” naukowcom, którzy mają czelność wyciągać inne wnioski ze swoich badań niż polityk. Teraz sobie znalazł kolejny powód.

Prof. Barbara Engelking, dyrektorka Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN powiedziała podczas wywiadu w telewizji:

„Żydzi się nieprawdopodobnie rozczarowali do Polaków w czasie wojny. Żydzi wiedzieli, czego się od Niemców spodziewać. Niemiec był wrogiem. Ta relacja była bardzo klarowna. Relacja z Polakami była dużo bardziej złożona” oraz że „naprawdę Żydzi byli nieprawdopodobnie osamotnieni w czasie powstania w getcie warszawskim. Byli oczywiście Sprawiedliwi, którym się należy cześć i szacunek, i których, jak powtarzam, było bardzo niewielu”. Dodatkowo ośmieliła się uświadomić, że nie tylko w Polsce groziła kara śmierci za pomoc Żydom, a niestety kłamstwo, że tylko w Polsce, jest rozpowszechniane przez prawacki agitprop non stop.

To są fakty z którymi nie da się za bardzo polemizować. Ale Czarnek (który nie ma w ogóle wykształcenia historycznego, a na pewno nie zajmuje się tematyką Zagłady naukowo i ma zerowe kompetencje, żeby się o tym wypowiadać), jednak próbuje:

„To jest skandal i bezczelność nieprawdopodobna tej pani, zresztą nie pierwszy raz. Ta pani nie rozumie tego, co się działo w czasie II wojny światowej w Polsce. Ta pani nie rozumie dramatu, chociażby rodziny Ulmów, a to jest tylko przykład. Ta pani bezczelnie obraża Polaków” – zawyrokował w TVP Info.

I dlatego: „Nie będę dawał pieniędzy na naukowców, którzy obrażają Polaków”. Czyli ogłosił, że doprowadzi do efektywnej cenzury w świecie nauki, bo finansowane będą tylko „słuszne ideologicznie” instytucje.

Czarnek wyciera sobie pysk rodziną Ulmów. A tymczasem, biorąc wszelkie proporcje pod uwagę, doskonale rozumem, co działo się w czasie wojny. Czytałem sporo na ten temat prac naukowych, ale sam mam doświadczenie podobnego osamotnienia. Działając w ruchach społecznych, w ruchu pracowniczym i lokatorskim, nie raz poczułem tę pustkę wokół nas. Kiedy trzeba było zaryzykować zaledwie możliwością zwolnienia i stanąć w obronie szykanowanego za działalność, w ich przecież własnej sprawie pracowniczej, kolegi, to nagle robiło się pustawo. Kiedy protestujemy w sprawie eksmitowanych na bruk, w przeważającej większości przecież Polaków, nawet byłych powstańców, to też do pomocy nie rzucają się tysiące do pomocy „prawdziwych bohaterów i patriotów”. Zawsze ta sama grupka straceńców opluwana w internecie przez „prawilnych” miłośników prawa własności.

A to są przecież sprawy niewyobrażalnie mniej niebezpieczne w porównaniu z ratowaniem Żydów. Jaka więc próżnia musiała otaczać tę garstkę sprawiedliwych, którzy dokonywali bohaterskich czynów, choć sami nigdy przecież bohaterami się nie nazywali. Ich bohaterstwo nie polegało wyłącznie na tym, że sprzeciwiali się Niemcom, ale że szli pod prąd apatii społecznej, która jest obecna nawet w czasach pokoju, a co dopiero za okupacji.

Z pamiętników, które czytałem z Zagłady, także wynika, że na pomoc można było liczyć wyłącznie ze strony garstki takich właśnie zapaleńców. Którzy z jakiegoś powodu nie mogli odwrócić wzroku.

Dziś prawica ma czelność używać Ulmów, czy Sendlerowej w wojnie politycznej, tak samo jak czelność mają powoływać się na śmierć Brzeskiej w swoich przepychankach z PO. Bohaterowie umierają w ciszy, a głośno z ich nazwiskami obnoszą się tchórze, którzy przy pierwszym wystrzale uciekliby za granicę.

Opowieści, że „cały naród” rzucił się na pomoc Żydom jest tak samo prawdziwe, jak to, że „cały naród” rzuca się na pomoc pozbawianym dachu nad głową. Gdzie jest ten słynny „naród” w takich momentach? Wówczas widzę głównie te same twarze, często niezmiennie od lat. Narodu żadnego nie widzę.

I gdy kiedyś ktoś będzie chciał to zjawisko próżni społecznej opisać, to nie będzie mógł, bo mu jakiś Czarnek cofnie finansowanie. Dzisiaj widzę pojedyncze apele niektórych naukowców, żeby bronić IFiS PAN. Jednak, z tego co słyszałem, wokół Instytutu już tworzy się ta próżnia, już zaczyna się wytwarzać ta mgła poprzez którą dla innych naukowców staną się niewidzialni i niedotykalni. Lepiej nie ruszać, bo jeszcze się samemu straci grant.

Niestety, dopóki nie nastąpi jakieś głębsze tąpnięcie i zmiana, która zmusi ludzi do aktywnego działania, nie ma co liczyć na masowy opór. Można liczyć tylko na te siły, które się posiada. Tutaj również polecam, żadnych złudzeń.

Xavier Woliński