Ceny prądu wzrosną o prawie 30 proc. A może i więcej

yellow bulb Photo by Daniel Reche on Pexels.com

Prąd droższy o blisko 30 proc. – wynika z szacunków rządu zawartych w Ocenie Skutków Regulacji najnowszego projektu ustawy o bonie energetycznym Ministerstwa Klimatu i Środowiska.

Jak wiadomo, rząd postanowił zakończyć mrożenie cen prądu od lipca tego roku. Przestał też bajerować i pisze wprost, jak jego zdaniem to się będzie kształtowało.

Jak będzie w praktyce, tego nikt nie wie, bo to są tylko „szacunki”. Tymczasem już jakiś czas temu dostałem prognozę z Tauronu na lipiec i podwyżka przekracza obiecywane 30 proc.

Libki kochają biurokrację (choć zawsze najgłośniej przeciwko niej gardłują), więc będzie „bon dla potrzebujących” o który będziemy musieli wystąpić do gminy. Oczywiście rozwiązanie zawiera mnóstwo rozmaitych progów, żeby trzeba było zatrudnić więcej ludzi do obsługi tego „genialnego rozwiązania”.

Bon energetyczny przysługiwać będzie za okres od 1 lipca 2024 r. do 31 grudnia 2024 r. i będzie świadczeniem pieniężnym dla gospodarstw domowych, których dochody w roku 2023 nie przekroczyły 2500 zł na osobę w gospodarstwie jednoosobowym albo 1700 zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym.

Doskonale wiedzą, że wiele osób nie wystąpi z różnych powodów do gmin, a dodatkowo sporo przekroczy o jeden grosz jakiś próg. Więc zamiast powszechnego i prostego w obsłudze rozwiązania, robią to samo co zawsze. Bony i progi, o które może potknąć się tenże „potrzebujący”. Najpierw oczywiście musi zgłosić się i poprosić wielmożów o łaskę.

Naturalnie będzie miało to wpływ na wzrost inflacji. „Szacujemy, że w scenariuszu przedstawionym przez MKiŚ wzrost cen prądu i gazu podbije CPI o ok. 1,7 pkt. proc. względem scenariusza wydłużenia mrożenia cen energii na obecnym poziomie” – wyliczają analitycy banku ING.

A skoro inflacja wzrośnie, to zacznie się gadanie, że trzeba podjąć „bolesne, ale konieczne reformy”. Czyli zaciskać pasa, jak libkowe elementarze nakazują. Naszego pasa, nie ich oczywiście.

Od lat piszę to samo. To nie PiS się sam stworzył. On jest tworzony przez libkową, księżycową politykę gospodarczą i społeczną. Jak wygląda to w praktyce, może właśnie przekonać się na własne oczy kolejne pokolenie. Lewicowa odpowiedź w Polsce jest zakazana, zakazane newet jest myślenie, że coś takiego byłoby możliwe, więc rośnie tzw. „prawicowy populizm”, którym was potem będą straszyć, żeby zagłosować na libków. Nie widząc oczywiście żadnej swojej sprawczości w tworzeniu ram dla powstawania takich zjawisk.

Xavier Woliński