Poniżej przedstawiam zapis dyskusji, która odbyła się przypadkiem na jednym z forów. Postanowiłem ją utrwalić, ponieważ porusza uniwersalne i istotne problemy. Osoby w niej zabierające głos są zaangażowane w swoich miejscowościach w różne działania społeczne.
Xavier Woliński: Wczoraj w Berlinie odbyła się ponad dwustutysięczna demonstracja przeciwko umowie handlowej TTIP, która jest znacznie gorsza niż osławione ACTA. Kiedy u nas ludzie skończą z tymi protestami w sprawie urojeń typu „zalew islamu” i „Smoleńsk”, a zajmą się prawdziwymi problemami?
Piotr Urbański: Odpowiedź brzmi: Kiedy zaczniemy budować jakiekolwiek struktury 🙂
Xavier: Struktury, czy ich zalążki są. Natomiast zainteresowanie tzw. „mas” jest niestety skoncentrowanie na pierdołach.
Piotr: To są wszystko zalążki, nie ma zainteresowania, znaczy trzeba do tematu podejść trochę inaczej. Są jakieś tam pomysły, nie ma gotowych recept, trzeba próbować jakichś nowych rzeczy i tyle. Przede wszystkim trzeba przestać palić te komitety i dać szansę nowemu rozdaniu, tak myślę.
Michał Marcjanek: Piotr, zanim zbudujesz komitety to będzie dawno po ptokach. Rewolucje, protesty buduje się tu i teraz wchodząc w protesty.
…: Ludzie nie skończą z tymi protestami, bo Kaczyński uwielbia Schmittowski model polityczności polegający na antagonizowaniu rożnych grup. „Polityczność można zrozumieć tylko przez antagonizm, przez odniesienie się do realnej możliwości i jednoczenia się ludzi według różnicy miedzy przyjacielem i wrogiem…”
Piotr: Ty tak uważasz Michale, ja uważam, że do 2020 jeszcze mamy czas (koniec finansowania Polski z UE), później będzie ciekawie. Jeśli do tego czasu nic sensownego nie uda się zbudować, to zostanie tylko siła własnych mięśni. A co do wchodzenia w protesty – nigdy w Polsce nie widziałem takiej taktyki, może podczas protestów przeciw ACTA kiedyś, ale to przeszłość. Muszą być struktury + siła, bo w przeciwnym wypadku z demonstracji po prostu wyrzucą nas nacjonaliści i naziole, tyle w temacie.
Xavier: Mnie tego nie musisz tłumaczyć, bo akurat jestem w strukturze, która mocno wchodziła w protesty ACTA z konkretnym przekazem i jawnie jako anarchiści, czasem przez to narażająca się na ataki fizyczne konkurencji politycznej. O to, że tak trzeba chyba nie ma sporu. Kwestia jest inna – jak skutecznie zainteresować tym ludzi. Na razie wiatr i moda wieje w inną stronę.
Piotr: Zgadzam się. To nie tylko wiatr i moda – choć zgadzam się że częściowo tak – ale także to, że prawica odrobiła lekcję z pracy u podstaw, u nas stworzył się rozziew pokoleniowy a nawet jak są ludzie, to nie ma im czego zaproponować. To się powoli zmienia, ale bardzo powoli (zbyt wolno), do tego historia, która jak wiemy stała się polem bitwy, które w większości zostało oddane prawicy. Problemem jest też wciąż zachłystywanie się liberalizmem i jego „ogłupiaczami” przez część ludzi którzy byli/są wartościowi i gotowi do działania. Młodzi nie chcą wziąć żadnej odpowiedzialności – mówię o tych, którzy już są gdzieś tam „u nas” – wolą oddawać się chwilowym uśmierzaczom. Ale to już nie potrwa długo, dlatego chwytajmy się jakichkolwiek strategii.
Xavier: Nie jestem do końca pewien, czy tak po prostu „oddaliśmy prawicy”. Myślę, że przynajmniej w niektórych miejscowościach, wcale tak łatwo nie oddawaliśmy. Natomiast nie da się ukryć, że prawica w Polsce posiada w swoich rękach instytucje obróbki ideologicznej – szkołę, media, Kościół i tutaj też leży problem może dlaczego nasze hasła tak łatwo nie kiełkują. Gleba jest wyjałowiona przez tę obróbkę. Zauważcie, że te wszystkie „niepokorne” ruchy – korwinizmy, nacjonaliści, kukizowcy wcale nie wnoszą nowych tematów i idei, tylko co najwyżej doprowadzają do ekstremum, a często nawet i do absurdu, to co podawane jest w szkołach i mediach. Mamy kult runku szerzony w mediach, także tych, które przez nich są uważane za „lewackie”, w szkołach mamy „lekcje przedsiębiorczości”, lekcje „patriotyzmu”, na religii wiarę w jedynie słuszną ideologię i oni potem tylko z tego czerpią i te treści radykalizują. Ale u swoich podstaw to nie jest nic nowego, nic twórczego, a już na pewno nie „antysystemowego”.
Piotr: Nie wszędzie, to prawda, w wielu miastach te grupki jakieś tam są, lub jednostki – a jak wiemy nawet jednostka może bardzo wiele. W Szczecinie też wchodzono w te protesty, tylko – nie wiem jak jest u Was – jeśli nie ma się później gdzie spotkać, do czego odwołać, jeśli nie ma co ze sobą zrobić poza „głównym nurtem życia” w odwołaniu do innych wartości niż to, co daje się nam na co dzień, to nie ma co liczyć, że ktoś z „normalsów” się zainteresuje (chyba że było inaczej, to mnie popraw). Można rzeczywiście się pokazać i dać radę, tylko co z tym kapitałem dalej. Tutaj trzeba budowy odmiennej tożsamości, która wyraża się sprzeciwem wobec tego systemu przede wszystkim. Bo ruchy o których mówisz chcą tylko zmiany w ramach kapitalizmu, a u nas potrzebny jest wobec niego sprzeciw, a jak na razie kapitalizm obłaskawił ludzi tak bardzo jakimiś złudzeniami, że nawet ludzi „zaangażowani” kończą swoje zaangażowanie na kredycie lub za granicą, gdzie także tracą impet. Szkoda też, że tak na prawdę nie ma też przestrzeni porozumienia, która teraz jest niezwykle istotna, a w której w ogóle można by o tym podyskutować – przez internet też wszystkiego przekazać się nie da. Ja nie odnajduje się w żadnej z dotychczas zaproponowanych w ciągu tego roku np., ale to jeszcze inna sprawa.
Robert Traczyk: W tym temacie mam do powiedzenia tylko tyle. Jeśli zawsze 3/4 ruchu to będzie subkultura, to taki ruch zawsze będzie chujowy i oderwany od społeczeństwa. Ale niestety nie mam pomysłu, jak zmienić te proporcję, bo to jednak tacy, a nie inni ludzie interesują się tematem.
Michał Marcjanek: Ruch narodowy jest przykładem tego co pisze Robert Traczyk, tzn. raz do roku narodowcy w stolicy organizują spęd pod nazwą Marsz Niepodległości. Dopóki były blokady, to przyjeżdżali na nie kibice (subkultura) z całej Polski. Mieli wroga, mieli z kimś się bić. W zeszłym roku, to tak nawiasem kibole napierdalali się między sobą. Brakło wroga… Co do nas, ruchu @, ja to widzę jako osoba mieszkająca na wsi tak: ruch musi dawać perspektywy i alternatywny. Punk na którym się też opieraliśmy, to tylko subkultura. Ważne jest bycie wśród ludzi, co robi ZSP, przynajmniej na Pradze.
Robert: To co robi ZSP w Warszawie jest dla mnie nie do powtórzenia i ogarnięcia ;-). Nie wiem jak im się to udaje!
Michał: Są wśród ludzi. To znaczy dzielnicy. Ja mam to samo na wsi. Ludzie mnie znają, wiedza o moich poglądach. I co? I jest super.
Xavier: Rzecz właśnie w tym, żeby nie tyle przejmować się „ruchem”, co po prostu „iść w lud” i robić swoje.