Czy pomagając rządowi odblokować unijne pieniądze, opozycja pomaga PiS wygrać wybory? – pyta w dramatycznym tonie Dominika Wielowieyska na czołówce portalu Wyborczej.
Chyba większość libkowych mediów już na to pytanie dawno temu odpowiedziała, że pomoże, prawda? W każdym razie tak było, kiedy za przyjęciem opowiadała się lewica i ta parlamentarna i ta pozaparlamentarna, bo ta kasa się nam po prostu należy bez względu na to kto rządzi. Teraz jednak centrala libowa zmieniła zdanie i jak sama Wyborcza informuje: „Z pomocą opozycji PiS uchwalił ustawę ws. KPO”.
– Nie sprowokujecie nas do blokowania tego, co wy blokujecie od 21 miesięcy – powiedział szef klubo KO Borys Budka. No jak to? Przecież jeszcze nie tak dawno temu media i politycy libkowi gardłowali, że nie wolno przegłosowywać KPO, bo to oznacza zdradę demokracji, „prezent dla PiS” i że lewica gra z tą partią w jednej drużynie. A teraz, że „nie dadzą się sprowokować do zablokowania”. Cuda, a już po świętach…
Teraz zmienili taktykę, więc trzeba wytłumaczyć libkowej gawiedzi, dlaczego teraz „mądrość etapu” mówi, że trzeba być za, a wcześniej trzeba było być przeciw. Otóż, jak tłumaczy Wielowieyska i tak się pokłócą z Ziobrą i tej kasy może nie być. A poza tym Lewica i PSL by i tak umożliwiły odblokowanie KPO (zapewne w podtekście – bo są w zmowie z PiS), więc PO musiała chcąc nie chcąc się zgodzić, bo jej bohaterski sprzeciw nic by nie dał. Biedny Tusk, nie chciał, ale musiał. Ale czego się nie robi dla dobra Polski…
Ale widzę na Twitterze, że najbardziej sfanatyzowane libki nie dają się przekonać. No, ale nie rozumieją właśnie „dialektycznej mądrości” przywództwa PO i dlatego ich głos jest obecnie marginalny, choć jeszcze parę miesięcy dominował w przekazie dnia.
I tak to się kręci w tym kraju. Takie wolty w narracji, a to dopiero styczeń…
Xavier Woliński